Sąd Najwyższy podtrzymał prawomocny wyrok 6 lat więzienia dla obywatela Gruzji za przekroczenie obrony koniecznej podczas awantury w sylwestrową noc, zakończonej śmiercią Artura S. Początkowo Beka B. był skazany za zabójstwo S. na 15 lat więzienia.

SN oddalił - jako oczywiście bezzasadną - kasację obrony na korzyść B., która wnosiła o jego uniewinnienie lub ponowne rozpatrzenie sprawy.

Nie jest ona jednak jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta, gdyż własną kasację wniósł niedawno prokurator generalny-minister sprawiedliwości - na niekorzyść B. 13 grudnia ma być ona zbadana przez inny skład SN. Środowe postanowienie SN nie przesądza wyniku kasacji ministra, według której doszło do zabójstwa z zamiarem bezpośrednim.

Mieszkający w Polsce judoka Beka B. wraz z żoną i przyjaciółmi świętował w 2014 r. Sylwestra w lokalu w Bukowinie Tatrzańskiej. Doszło do kłótni z innymi gośćmi imprezy. Po ciosach noża ze strony B. dwaj mężczyźni trafili do szpitala - 23-letniego Artura S. nie udało się uratować. Oskarżonego zatrzymano trzy dni potem; od tego czasu przebywa w areszcie.

Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo Artura S. i usiłowanie zabójstwa Jakuba K. przez zadawanie im ciosów nożem. Oskarżony nie przyznawał się do zarzutów, dowodząc że to on i jego towarzysze byli na tle rasistowskim zaczepiani przez pijaną grupę - mówiący po polsku ze wschodnim akcentem B. był wzięty za Rosjanina. W sądzie przekonywał, że działał w obronie własnej i swej rodziny, a nóż odebrał jednemu z napastników. Prokurator wnosił o karę 15 lat więzienia; rodzina zabitego – o 25 lat. W maju ub.r. Sąd Okręgowy w Krośnie skazał Bekę B. na 15 lat więzienia, uznając go za winnego zabójstwa i jego usiłowania.

W październiku ub.r. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie zmienił tę kwalifikację prawną na przekroczenie obrony koniecznej, za co prawomocnie skazał B. na 6 lat więzienia. Według SA B. zastosował obronę niewspółmierną do zamachu.

W uzasadnieniu wyroku SA sędzia Stanisław Sielski mówił, że SO przyjął, iż to obie strony - polska i gruzińska - dążyły do siłowego rozwiązania konfliktu. SA uznał zaś, że to strona polska była zaczepiająca i bardziej agresywna. Podkreślił, że to grupa polska wybiegła za Gruzinami, którzy wyszli z lokalu i chcieli odjechać, ale Polacy okrążyli samochód oskarżonego, uniemożliwiając odjazd. "Widać wyraźnie podział na tych, którzy są w ofensywie i którzy są w defensywie (...), na grupę, która atakuje i na grupę, która chce odjechać" - mówił sędzia.

Jak dodał, za oddalającym się pieszo oskarżonym pobiegło czterech mężczyzn. W końcowej fazie Beka B. pozostał z dwoma mężczyznami, którym zadał ciosy nożem.

Sędzia Sielski zaznaczył, że prawo pozwala, aby osoba atakowana broniła się, a obrona ma być skuteczna, co nie oznacza, że może być dowolna - prawo stawia jej granice. "Obrona ma być skuteczna, ale podjęta takimi metodami, żeby spowodować jak najmniejsze skutki. Naszym zdaniem użycie noża jest przekroczeniem granic obrony koniecznej" - mówił sędzia. Dodał, że oskarżony - jako mistrz judo Gruzji - mógł użyć do obrony swej siły i umiejętności sportowych.

W kasacji obrońca B. wniósł o jego uniewinnienie lub o zwrot sprawy SA. Zarzucił SA rozstrzygnięcie wątpliwości w całej sprawie na niekorzyść swego klienta, który - zdaniem adwokata - działał w obronie koniecznej i nie przekroczył jej granic. Mec. Wojciech Waszczak podkreślał w SN, że poszkodowani mieli nóż i rozbitą butelkę (czego nie uznał SA), a na monitoringu widać, jak gonią oni B.

Prokuratura wniosła o oddalenie kasacji obrony jako oczywiście bezzasadnej. Taki sam był wniosek pełnomocników oskarżycieli posiłkowych. Popierają oni co do zasady kasację, którą złożył prokurator generalny. Podkreślają, że B. zmieniał zeznania; twierdził np. że był kopany, czego nie uznały sądy; a jeszcze w lokalu polscy goście byli szarpani przez Gruzinów.

Uzasadniając oddalenie kasacji, sędzia SN Eugeniusz Wildowicz mówił, że podważała ona tylko ustalenia faktyczne SA, że doszło do przekroczenia granic obrony - czego w kasacji czynić nie można. Stwierdzenie przez SA przekroczenia granic obrony SN uznał za prawidłowe.

„Tu przekroczeniem granic obrony było posłużenie się nożem; oskarżony miał bardzo duże umiejętności judo, a poszkodowani byli bardzo nietrzeźwi” – dodał sędzia. „Wystarczyło ich odepchnąć, uderzyć; nie trzeba było używać noża” – zaznaczył.

Ojciec zabitego powiedział PAP, że spodziewa się, że SN uwzględni kasację ministra i zwróci sprawę do ponownego rozpoznania. Według niego, odpowiednią karą za śmierć syna byłoby 25 lat więzienia.

SO nakazał też Bece B. zapłatę 160 tys. rodzicom Artura S. i 60 tys. zł jego bratu oraz 60 tys. zł dla rodziny Jakuba K. tytułem częściowego zadośćuczynienia i odszkodowania. W tej części SA utrzymał wyrok w mocy.