Po godz. 15, pod hasłem "My chcemy Boga" ulicami stolicy wyruszył Marsz Niepodległości; uczestnicy skandują hasła: "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach".

Odśpiewaniem hymnu narodowego rozpoczął się Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe. Uczestnicy marszu wyruszyli z Ronda Dmowskiego i przejdą Alejami Jerozolimskimi i Mostem Poniatowskiego. Marsz zakończy się na błoniach Stadionu Narodowego.

Jeszcze przed marszem przemawiali członkowie organizacji narodowych z Hiszpanii i Włoch, którzy podkreślali, że Polska jest dla Europy wzorem wartości chrześcijańskich.

Jeden z liderów Młodzieży Wszechpolskiej Mateusz Pławski przywołał postać prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która domagała się od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry delegalizacji ONR. Po przemówieniu Gronkiewicz-Waltz została wygwizdana.

Do zgromadzonych mówił również wnuk Anny Walentynowicz, Piotr Walentynowicz, który nawoływał do "rozliczenia się z przeszłością".

Krzyczano hasła: "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach", "Naszą drogą nacjonalizm". Uczestnicy wyrażają też sprzeciw wobec środowisk lewicowych, skandowano m.in.: "Precz z lewactwem". Wśród transparentów są m.in. takie związane z zakazem aborcji.

Wielu uczestników ma na ramionach opaski, często z kotwicą Polski Walczącej. Sporadycznie odpalane są świece dymne i race.

Podczas marszu odbywa się też kwesta, przy Moście Poniatowskiego stoją osoby z puszkami. Jak zapowiedzieli organizatorzy, pieniądze będą przeznaczone na pokrycie kosztów organizacyjnych marszu.