Policja zatrzymała 22 osoby w związku z zajściami w siedzibie Lasów Państwowych w Warszawie - poinformowała oficer prasowy policji Warszawa-Ochota podkom. Edyta Wisowska.

Kilkudziesięciu ekologów z organizacji Obóz dla Puszczy wtargnęło do siedziby Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w Warszawie. Protestowali przeciw wycince prowadzonej w Puszczy Białowieskiej. - Policjanci zatrzymali 22 osoby, które zostały doprowadzone do komendy w związku z popełnieniem przestępstwa z art. 193 Kodeksu karnego, czyli naruszenia miru domowego. W tej chwili wykonywane są z nimi czynności - powiedziała Wisowska. Za naruszenie miru domowego grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności.

Protestujący przeciwko wycince puszczy ekolodzy okupowali siedzibę Lasów Państwowych przy ul. Grójeckiej w Warszawie. Aktywiści chcą wycofania się szefa Lasów Państwowych z decyzji, która pozwala prowadzić cięcia na 2/3 powierzchni puszczy; wycofania harwesterów, czyli ciężkiego sprzętu używanego do wycinki; czy zaprzestania sprzedaży drewna z puszczy. Ich zdaniem walka z kornikiem to zasłona dla komercyjnej eksploatacji lasu.

Jak wskazały Lasy Państwowe - w skierowanej do protestujących odpowiedzi - wszystkie najcenniejsze fragmenty Puszczy Białowieskiej są objęte ochroną i nie prowadzi się w nich żadnych cięć – znajdują się one na obszarze parku narodowego oraz rezerwatów przyrody utworzonych w trzech puszczańskich nadleśnictwach.

LP podkreśliły, że zgodnie z przepisami "w celu zapewnienia powszechnej ochrony lasów leśnicy są obowiązani do kształtowania równowagi w ekosystemach leśnych, podnoszenia naturalnej odporności drzewostanów, a w szczególności m.in. do zapobiegania, wykrywania i zwalczania nadmiernie pojawiających i rozprzestrzeniających się organizmów szkodliwych". "Prawo europejskie nakłada na leśników obowiązek działania" - zaznaczono.

Rzeczniczka prasowa Lasów Państwowych Anna Malinowska zaznaczyła, że decyzję o interwencji podejmowała policja, natomiast sam protest nie był zgłoszony ani w urzędzie miasta, ani w samej instytucji. W jej ocenie protest "nie miał zbyt wiele wspólnego ze spontanicznością i pokojowością".

Według Malinowskiej do siedziby przybyło około 40 osób wznoszących okrzyki, trzymających transparenty. Jak wskazała, aktywiści zablokowali wejście i uniemożliwili petentom korzystanie z urzędu.

- Po kilku godzinach te osoby dały się uprosić o negocjacje i jakąś rozmowę - poinformowała. Zgodnie z jej relacją, w negocjacjach wzięli udział przedstawiciele policji, Lasów Państwowych i samych aktywistów, którzy podczas rozmów przedstawili swoje postulaty. - Te postulaty nie zostały złożone na piśmie, tylko zostały przekazane ustnie - doprecyzowała rzeczniczka.

Negocjujący aktywiści poprosili również o rozmowę ze strony Lasów Państwowych z resztą protestujących i zapowiedź, że ich postulaty będą rozpatrywane. - Wyszłam do aktywistów i powiedziałam, że odpowiemy na ich postulaty, że jesteśmy otwarci i deklarujemy, że najpóźniej do poniedziałku odpowiemy na to wszystko - powiedziała rzeczniczka.

Zgodnie z jej relacją, w reakcji protestujący nazwali urzędników "kłamcami" i zapowiedzieli okupowanie siedziby do poniedziałku. - Zmienili w ciągu kilkunastu minut swoje stanowisko - pokreśliła Malinowska.

Rzeczniczka zaznaczyła, że jeszcze po jej rozmowie z protestującymi wielokrotnie zwracano się do nich z prośbą o dobrowolne opuszczenie siedziby, uprzedzając ich zarazem o konsekwencjach prawnych zakłócania porządku. "N- estety aktywiści kategorycznie odmówili - wskazała.