Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że stara się współpracować z szefem MON, "tam gdzie jest to możliwe i tam gdzie jest to konieczne". Natomiast, dodał, w każdej sytuacji, jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych, ma własną ocenę i postępuje zgodnie z własnym przekonaniem i sumieniem.

W czwartek w Radiu Plus prezydent został zapytany, czy jego zdaniem szef MON Antoni Macierewicz w pełni uznaje zapisaną w konstytucji zwierzchność prezydenta jako zwierzchnika Sił Zbrojnych.

"Patrzę na to, jakie są zapisy konstytucji i patrzę, jakie są też zapisy prawa. I wiem doskonale, że w administracji publicznej - a jesteśmy administracją publiczną, i Kancelaria Prezydenta, i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, są w strukturze administracji publicznej - sprawy załatwia się na piśmie. I ja tak sprawy właśnie w tej formie dokładnie z panem ministrem obrony narodowej, i Ministerstwem Obrony Narodowej załatwiam, zgodnie z przewidzianymi w polskim prawie założeniami" - powiedział prezydent.

Jak dodał, "w tym dziele" jest wspierany przez szefa BBN Pawła Solocha i przez Biuro, w którym pracują eksperci znający się na kwestiach bezpieczeństwa narodowego, kwestiach obrony narodowej i wspierają go w tym zakresie.

Dopytywany, czy jest jakiś problem z uznaniem zwierzchności prezydenta przez ministra Macierewicz, odpowiedział: "proszę pytać ministra obrony narodowej, czy ma jakiś problem". Na kolejne pytanie, czy nie ma takiego odczucia, że "nie może w pełni realizować tego zwierzchnictwa właśnie z racji takiego, a nie innego zachowania ministra obrony", Duda odparł, że on realizuje zadania prezydenta "w taki sposób, aby były one realizowane możliwie najbardziej prawidłowo, tak jak on to ocenia".

"I realizuję je także zgodnie z własnym sumieniem. Działam po prostu, i staram się współpracować z ministrem obrony narodowej tam, gdzie to jest możliwe i tam, gdzie to jest konieczne. Natomiast w każdej sytuacji jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych mam również oczywiście własną ocenę i postępuję zgodnie z własnym przekonaniem i własnym sumieniem" - powiedział prezydent.

Prezydent został też zapytany o to, że w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" szef PiS Jarosław Kaczyński zasugerował, że oddałby prezydentowi część uprawnień rządu jeśli chodzi i politykę zagraniczną i czy taka propozycja padła podczas ich rozmów w cztery oczy.

"To nie jest kwestia oddania. Przypominam, że ten problem został w jakiś sposób omówiony, przynajmniej zasygnalizowany od strony prawnej przez Trybunał Konstytucyjny w czasie sporu kompetencyjnego wywołanego przez ówczesnego premiera Donalda Tuska przeciwko panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu" - powiedział prezydent.

Jak dodał, TK wydał postanowienie dotyczące tego sporu kompetencyjnego odnosząc się do kwestii tego, kto bierze udział w posiedzeniach Rady Europejskiej.

"Trybunał Konstytucyjny powiedział tam bardzo wyraźnie, że konstytucja zasadniczo wskazuje bieżące prowadzenie spraw zagranicznych jako kwestię, którą powinna się zajmować Rada Ministrów, czyli rząd. Ale prezydent ma w sprawach zagranicznych również swoje kompetencje, a obowiązek współdziałania zapisany w konstytucji obwiązuje w dwie strony, czyli zarówno prezydent ma współpracować z premierem i właściwym ministrem, czyli ministrem spraw zagranicznych przede wszystkim, jak również premier i minister spraw zagranicznych powinni współpracować z prezydentem" - mówił Duda.

Zaznaczył, że decyzja w konkretnym przypadku kto będzie reprezentował Polskę np na posiedzeniu Rady Europejskiej jest kwestią wewnętrzną, kwestią uzgodnień pomiędzy rządem i prezydentem w ramach współdziałania.

"Można uzgodnić, że będzie to robił prezydent i tak było kiedy prezydentem był pan profesor Lech Kaczyński a pan Jarosław Kaczyński był premierem. A potem było inaczej, ale to jest kwestia rozstrzygnięcia dla danego momentu. I rzeczywiście myśmy na ten temat z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim rozmawiali i ja powiedziałem, że to w zależności od okoliczności i od tego, jak będziemy na bieżąco ustalali i jak będzie najlepiej dla interesów Rzeczpospolitej w danym konkretnym przypadku" - powiedział prezydent.