Prezydent Francji Emanuel Macron bronił we wtorek nowej, budzącej sporo kontrowersji ustawy antyterrorystycznej, podkreślając, że islamiści wciąż stanowią poważne zagrożenie dla Francji.

Ustawa antyterrorystyczna wchodzi w życie w środę, na miejsce stanu wyjątkowego wprowadzonego w listopadzie 2015 roku, po zamachach terrorystycznych w Paryżu, w których zginęło 130 ludzi. Ma na celu przeniesienie do prawa powszechnego pewnych środków stanu wyjątkowego. Przyznaje policji większe niż przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego uprawnienia m.in. w zakresie przeszukań, podsłuchu, a także zamykania meczetów podejrzanych o szerzenie mowy nienawiści.

Ustawę, "bardzo pożyteczną" według rządu, prawica krytykuje jako "zbyt miękką" i "zachętę do terroryzmu", a lewica - jako "zabijającą wolność”.

Przemawiając w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, Macron podkreślił, że "dżihadystyczny terroryzm" pozostaje największym zagrożeniem bezpieczeństwa we Francji. Wskazywał, że celem ataków terrorystycznych jest zarówno "społeczność europejska i wartości", jak i rząd i państwo. "Jesteśmy atakowani z powodu tego, za czym się opowiadamy" - powiedział.

W ciągu prawie trzech lat w atakach inspirowanych przez islamistów zginęło we Francji ponad 240 ludzi - wskazuje Reuters. Zwraca uwagę, że rząd francuski podkreśla, iż stan wyjątkowy pomógł agencjom wywiadu udaremnić ponad 30 ataków. Agencja odnotowuje, że wiele z uprawnień przyznanych służbom na mocy stanu wyjątkowego zostało zapisanych w ustawie antyterrorystycznej, co wywołało krytykę ze strony obrońców praw człowieka.

Macron zapowiedział, że za dwa lata dokonany zostanie przegląd wchodzącej teraz w życie ustawy antyterrorystycznej i w razie potrzeby zostanie ona zmodyfikowana.

"Z determinacją zwalczamy terroryzm i nadal będziemy to rozbić w granicach prawa i pod nadzorem sędziów" - podkreślił Macron.