Dotarliśmy do materiałów, które obciążają polityków PiS za reprywatyzację warszawską - powiedział szef klubu PO Sławomir Neumann. Według niego zwrot kamienicy przy ul. Nabielaka 9 był możliwy dzięki decyzjom m.in. b. wiceszefa MSWiA w rządzie PiS Arkadiusza Czartoryskiego. Właśnie reprywatyzacją tej nieruchomości zajmuje się komisja weryfikacyjna. W kamienicy przy ul. Nabielaka 9 mieszkała m.in. działaczka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów Jolanta Brzeska, która zginęła w 2011 r. w niewyjaśnionych okolicznościach; dowody wskazują na zabójstwo.

PO pokazuje dokument. "To są pytania, które zadajemy PiS"

W styczniu 2006 r. miasto podjęło decyzję zwrotową co do Nabielaka 9. Spadkobierców dawnych właścicieli reprezentował znany "kupiec roszczeń" Marek M. Decyzję zwrotową podpisał Mirosław Kochalski, ówczesny sekretarz m.st. Warszawy z ramienia PiS. Neumann ocenił na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie, że Prawu i Sprawiedliwości zależy na zatuszowaniu sprawy nieruchomości Nabielaka 9. - A ta sprawa to prawdziwy początek reprywatyzacji warszawskiej i prawdziwe drugie dno tego procederu - stwierdził szef klubu PO.

Dodał, że Platforma dotarła do materiałów, które - jak mówił - "w sposób jednoznaczny obciążają polityków Prawa i Sprawiedliwości reprywatyzacją warszawską". - Obciążają najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego i PiS - powiedział Neumann. W tym kontekście wymienił m.in. nazwisko Mirosława Kochalskiego, który - jak wskazywał - w czasie reprywatyzacji Nabielaka 9 był "komisarzem m.st. Warszawy wyznaczonym przez PiS", a obecnie jest wiceprezesem PKN Orlen. - To pan Kochalski zdecydował o przekazaniu kamienicy Nabielaka 9 "czyścicielowi kamienic". Ale żeby to było możliwe, żeby ta kamienica przeszła z rąk miasta do "czyściciela kamienic", potrzebna była decyzja rządu PiS - dodał Neumann.

Jak wynika z dokumentu przekazanego Polskiej Agencji Prasowej przez posłów Platformy, 12 maja 2006 r., działając z upoważnienia szefa MSWiA, Czartoryski stwierdził "nieważność decyzji Wojewody Warszawskiego z dnia 9 kwietnia 1992 r. nr 22253 w części dotyczącej nabycia przez Gminę - Dzielnicę Warszawa Mokotów, prawa własności budynku mieszkalnego znajdującego się na nieruchomości położonej w Warszawie przy ul. Nabielaka 9 (...), z wyłączeniem 11 sprzedanych lokali". Wiceminister odmówił jednocześnie unieważnienia decyzji wojewody w części dotyczącej własności gruntu.

W uzasadnieniu decyzji Czartoryski powołał się na decyzję warszawskiego Samorządowego Kolegium Odwoławczego o unieważnieniu orzeczenia administracyjnego z 1967 r. o odmowie "dotychczasowym właścicielom przyznania prawa własności czasowej" oraz o "przejściu na własność Skarbu Państwa wszystkich budynków znajdujących się na przedmiotowej nieruchomości".

"W ocenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji stwierdzenie nieważności decyzji ostatecznej wywołuje skutek prawny 'ex tunc', tzn. od dnia wydania aktu administracyjnego, który podlega unieważnieniu, w konsekwencji którego następuje przywrócenie do stanu poprzedniego, występującego przed dniem wydania uchylonego aktu administracyjnego. Zgodnie z tym stanem prawnym stwierdzić trzeba, że Skarb Państwa nie legitymował się prawem własności do budynku znajdującego się na przedmiotowej nieruchomości" - czytamy w uzasadnieniu.

Wskazano w nim, że "po dokonaniu analizy akt przedmiotowej sprawy stwierdzono wystąpienie oczywistej przesłanki wykluczającej możliwość przeprowadzenia komunalizacji budynku" znajdującego się na działce przy Nabielaka 9. Uzasadnienie decyzji głosi też, że - w świetle orzeczenia SKO - decyzja wojewody o stwierdzeniu nabycia przez gminę od Skarbu Państwa budynku przy Nabielaka została wydana "z rażącym naruszeniem prawa".

Jak powiedział na konferencji prasowej poseł PO Robert Kropiwnicki, w podjętej w styczniu 2006 r. decyzji zwrotowej w sprawie nieruchomości przy ul. Nabielaka 9 Kochalski "wyraźnie pisze i daje zastrzeżenie, że ostateczne przekazanie kamienicy będzie możliwe w momencie, kiedy zostanie wycofana decyzja wojewody z 1992 r.".

Poseł PO wskazał ponadto, że Czartoryski decyzję taką podejmuje "od razu 12 maja 2006 r.". - Czyli bardzo błyskawiczne postępowanie, bo postępowanie trwające kilka miesięcy, które umożliwia oddanie tej kamienicy czyścicielowi, i we wrześniu 2006 r., czyli raptem po kolejnych 3-4 miesiącach, kamienica przechodzi już na własność osób, które przejęły tę nieruchomość - powiedział Kropiwnicki dodając, że chodzi w głównej mierze o Marka M., którego określił jako "znanego czyściciela kamienic".

- I to, proszę państwa, pokazuje, jak ten proceder się ukształtował - właśnie wtedy, w roku 2005-2006, kiedy potrzebne były decyzje ministerstwa spraw wewnętrznych; tu pan Czartoryski pełnił kluczową rolę, bo bez tej jego decyzji nie można było w żaden sposób tej kamienicy przekazać czyścicielowi. Dlatego uważam, że bez przesłuchania pana Czartoryskiego wyjaśnienie tej sprawy będzie po prostu niemożliwe - powiedział Kropiwnicki.

- Mamy wiele przypuszczeń, że nie jest to jego jedyna decyzja w tamtym czasie podejmowana w tym stylu (...). To naprawdę wymaga wyjaśnienia, bo nie wyjaśnimy tej bolesnej sprawy Nabielaka 9 bez wyjaśnienia roli pana Arkadiusza Czartoryskiego, ówczesnego sekretarza stanu w rządzie PiS-u, dzisiaj prominentnego posła PiS-u i bez roli, jaką odegrali wtedy urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych - stwierdził Kropiwnicki.

Neumann dodał z kolei, że "trzy dni po podpisaniu" decyzji w sprawie kamienicy przy Nabielaka 9 Czartoryski odszedł z MSWiA. - To dziwna koincydencja zdarzeń; będziemy pytać o to, ile takich decyzji jeszcze pan Czartoryski podpisał w tamtym czasie i dlaczego odszedł z ministerstwa. To są pytania, które chcemy dzisiaj zadawać, to są pytania, które zadajemy też PiS: czy naprawdę chcą wyjaśniać sprawy reprywatyzacji, czy naprawdę chcą przesłuchać swoich ważnych przedstawicieli - zapowiedział.

- Dzisiaj widzimy, że ten wściekły atak na Hannę Gronkiewicz-Waltz ma podłoże w próbie przykrycia tych przykrych dla PiS-u, okrutnych dla ludzi, którzy w tych kamienicach mieszkali decyzji podejmowanych przez najważniejszych urzędników PiS w tamtych czasach - dodał polityk.

Kochalski na przesłuchaniu: nigdy nie rozmawiałem o tej nieruchomości z prezydentem Lechem Kaczyńskim

Na początku obrad komisja weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji odrzuciła wniosek przedstawiciela Platformy o wezwanie na świadka Arkadiusza Czartoryskiego. Przesłuchano natomiast b. sekretarza m.st. Warszawy Mirosława Kochalskiego. Podczas tego przesłuchania szef komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji Patryk Jaki poinformował, że Marek M. kupił roszczenia do kamienicy przy ul. Nabielaka 9 za 300 zł.

Kochalski dopytywany, czy według niego profesjonalny urzędnik powinien na to zwrócić uwagę odpowiedział twierdząco. - Urzędnicy, którzy zajmowali się przygotowywaniem tej decyzji powinni zwrócić na to uwagę - mówił. - Mogę nad tym ubolewać i ubolewam, że w obrocie prawnym prawami majątkowymi obracano za kwoty niewspółmierne, jest to sytuacja niedopuszczalna - dodał świadek.

Podkreślał również, że nie ma podstaw do stwierdzenia, że w czasie, kiedy zarządzał miastem urzędnicy, którzy mu podlegali wykonywali swoją pracę "w sposób nieprofesjonalny, czy niezgodny z prawem".

Przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki pytał świadka, dlaczego b. prezydent Warszawy Lech Kaczyński przez okres swojej prezydentury nie wydał decyzji dotyczącej reprywatyzacji kamienicy przy Nabielaka 9. - Nigdy ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim nie rozmawiałem w tej sprawie - oświadczył Kochalski.

- Wiem, że prezydent Lech Kaczyński, mój szef, przywiązywał ogromną wagę do profesjonalizmu i do zgodności z prawem podejmowanych decyzji- powiedział.

Dodał, że postępowanie w tej sprawie odbywało się w trybie kodeksu postępowania administracyjnego. Zaznaczył, że to nakłada na urzędników działanie bez zbędnej zwłoki. - Urzędnicy, którzy skończyli badanie tej sprawy, mieli obowiązek doprowadzenie do podjęcia tej decyzji. W każdym innym wypadku ponosiliby odpowiedzialność - mówił Kochalski.

Szef komisji chciał wiedzieć, o co Kochalski pytał urzędników przed podjęciem decyzji ws. Nabielaka. Kochalski odpowiedział, że "nie przypomina sobie żadnej rozmowy z urzędnikami, jeżeli chodzi o okoliczności podpisywania decyzji".

- Po otrzymaniu decyzji na biurko, po rozpoznaniu zarządczym jest wysoce prawdopodobne, że uznałem, że niestety w tym stanie prawnym i faktycznym, to postępowanie, czy chcemy, czy nie chcemy, musi zostać zakończone ponieważ w trybie kodeksu postępowania administracyjnego prezydent m.st. Warszawy nie może dalej zwlekać - powiedział świadek. Dodał, że w państwie prawa zgodnie z KPA każde postępowanie musi się skończyć. Jak podkreślił, "niezależnie od tego, co kto sądzi o kwestii reprywatyzacji, nie ma wyjścia - ten podpis musi zostać złożony".

Kochalski podkreślił, że prezydent lub sekretarz miasta, który zarządza miastem, ma 10-12 godzinny dzień pracy i "jest to jedna z bardzo wielu decyzji, które się podejmuje" i które podejmował. - W kolejnych dniach miałem kolejne decyzje do podjęcia, kolejne dziesiątki rozstrzygnięć strategicznych dla miasta - dodał.

Szef komisji przypomniał świadkowi, że "podpisał decyzję o zreprywatyzowaniu kamienicy razem z ludźmi". Jaki zapytał, czy nie należało wezwać wtedy urzędników i zapytać ich, jakie będą konsekwencje związane z podjęciem tej decyzji. Kochalski odparł, że uznał wtedy, że tamta decyzja spełnia wymagania.

Jaki przypomniał, że w sprawie Nabielaka 9 nie został zbadany prawidłowo krąg spadkobierców czy kwestia posiadania. Zapytał też świadka, czy kiedykolwiek pytał, co stanie się z mieszkańcami zreprywatyzowanej kamienicy. Kochalski odpowiedział, że nie zadawał w tej kwestii pytań, ale zaznaczył, że nie przyjmował założenia, "że spadkobiercy zachowują się w sposób niegodny, niezgodny z normami współżycia społecznego".

- Proszę pamiętać, że spadkobiercy, konkretne osoby, które złożyły wniosek to też są mieszkańcy - powiedział Kochalski.