Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która prowadzi śledztwo ws. piątkowego ataku nożownika w Stalowej Woli wkrótce powoła dwóch biegłych psychiatrów, którzy zbadają podejrzanego – poinformował w poniedziałek PAP rzecznik tamtejszej prokuratury prok. Andrzej Dubiel.

W szpitalach nadal jest siedem osób, stan jednej z osób określany jest jako bardzo ciężki, cztery są w stanie ciężkim, w tym dwie, których stan wcześniej określany był jako krytyczny.

27-letni Konrad K. zaatakował nożami klientów galerii handlowej przy ul. Chopina w Stalowej Woli. Jedna z jego ofiar – około 50-letnia kobieta - w wyniku obrażeń zmarła. Osiem innych osób zostało rannych. Mężczyznę ujęli klienci galerii i przekazali policji. W sobotę przedstawiono mu zarzut. Trafił do aresztu.

Prokurator Dubiel powiedział PAP, że prokuratura obecnie zapoznaje się i analizuje zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, m.in. monitoring z miejsca zdarzenia, zeznania świadków, którzy już zostali przesłuchani.

W najbliższym czasie powoła też dwóch biegłych psychiatrów, którzy zbadają Konrada K. w kierunku ustalenia, czy w chwili popełnienia czynu był poczytalny.

"Jeżeli po jednorazowym badaniu biegli nie będą w stanie jednoznacznie dać odpowiedzi na to pytanie, wówczas na ich wniosek zwrócimy się do sądu o wydanie zgody na obserwację psychiatryczną podejrzanego w warunkach szpitalnych" – powiedział prokurator.

Taka obserwacja trwa 4 tygodnie, ale na wniosek biegłych sąd może ją przedłużyć.

Dubiel poinformował też, że prokuratura otrzymała z policji informację, że świadkowie zdarzenia sami chcą się zgłaszać. Zapewnił, że wszyscy zostaną przesłuchani. Dodał jednocześnie, że prokuratura sama też będzie wzywać kolejnych świadków na przesłuchania.

W związku z atakiem nożownika w szpitalach w Rzeszowie, Tarnobrzegu, Stalowej Woli, Nisku i Sandomierzu nadal jest siedem osób.

Rzeczniczka wojewody podkarpackiego Małgorzata Waksmundzka-Szarek poinformowała w poniedziałek PAP, że „według posiadanych informacji, że stan poszkodowanych nie pogorszył się od wczoraj".

Oznacza to, że stan jednej z osób określany jest jako bardzo ciężki, cztery są w stanie ciężkim, w tym dwie, których stan wcześniej określany był jako krytyczny, ale się poprawił i ustabilizował. Kolejne dwie są w stanie dobrym.

Rzeczniczka zdementowała jednocześnie informację pojawiającą się w mediach, że brakuje krwi dla poszkodowanych.

"Na chwilę obecną nie ma niedoborów krwi w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie, które współpracuje z tego typu placówkami w całym województwie. Oczywiście krew jest darem serca i zawsze, jeśli tylko ktoś ma wolę oddania swojej krwi może to uczynić i ta krew z pewnością komuś pomoże, a nawet być może uratuje czyjeś życie" – zaznaczyła Waksmudzka-Szarek.

Jednocześnie podała, że - po formalnym zakończeniu akcji ratunkowej - o stanie zdrowia poszkodowanych informacji mogą udzielać rodziny i szpitale.

Rzeczniczka przypomniała też, że pomoc psychologiczną świadkom zdarzenia oraz rodzinom osób poszkodowanych udziela Stalowowolski Ośrodek Wsparcia i Interwencji Kryzysowej. Potrzebujący takiej pomocy proszeni są o kontakt z dyrektorem Ośrodka Katarzyną Rogalą pod numerami stacjonarnymi, czynnymi przez całą dobę: (15) 642 52 93, (15) 642 52 99.

Podtrzymała też wcześniejszy apel wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, by osoby, które zarejestrowały telefonami zdarzenie, uszanowały poszkodowanych i ich rodziny i nie publikowały filmów oraz zdjęć w internecie. Poprosiła, by takie materiały przekazać prokuraturze lub policji - mogą pomóc w śledztwie.

Konrad K. w sobotę usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób poprzez atakowanie dwoma nożami i zadawanie im ran w klatkę piersiową, jamę brzuszną i plecy, w wyniku czego jedna osoba zmarła, a osiem innych zostało rannych. Grozi mu nawet dożywocie.

Także w sobotę Sąd Rejonowy w Stalowej Woli, na wniosek prokuratury, zdecydował o aresztowaniu mężczyzny. Ze względu na stan zdrowia podejrzany trafił do aresztu w Krakowie przy ul. Montelupich, gdzie jest oddział psychiatryczny.

Jak ujawniła prokuratura 27-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia; nie podał jednak jednoznacznie motywów swojego działania. Z jego wyjaśnień wynika, że za swoje niepowodzenia życiowe obwinia społeczeństwo.

Poinformowano, że mężczyzna leczył się wcześniej psychiatrycznie. W wyniku ataku poszkodowanych zostało łącznie 10 osób, jedna z nich nie odniosła ran fizycznych, ale doznała szoku.