Protest lekarzy zaszedł już za daleko, aby rozmowy prowadzić w sposób pozorowany; obietnica rozmów to za mało – uważa Andrzej Sośnierz, lekarz i poseł Polski Razem będącej częścią Zjednoczonej Prawicy.

Ponad 26 lekarzy rezydentów kolejny dzień prowadzi protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. W czwartek wieczorem w kancelarii premiera odbyło się spotkanie z rezydentami, którzy na ten czas zawiesili głodówkę; nie doszło jednak do porozumienia. Spotkanie trwało około 1,5 godziny, zakończyło się przed północą. Uczestniczyli w nim minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, szefowa KPRM Beata Kempa i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.

"Rozmowy w różnym tempie toczyły się już od przeszło roku, sądzę więc, że zaproponowanie teraz tylko powołania kolejnego zespołu do kolejnych rozmów nie mogło trafić do przekonania protestujących" - powiedział Sośnierz.

"Kiedy sprawy zaszły już tak daleko, że rezydenci zdecydowali się na strajk głodowy to oznacza, że są bardzo zdeterminowani. Tutaj ruchy pozorne lub próba wymanewrowania będą nieskuteczne. Nie mówię, że postulaty należy zrealizować w całości w postulowanej formie i że natychmiast. Ale strajki rządzą się swoimi prawami, więc zaproponowane rozwiązania muszą być bardziej konkretne. Obietnica kolejnych rozmów to za mało" – uważa poseł.

Odnosząc się do tego, czy oczekiwania protestujących są realne, rozmówca PAP stwierdził, że nie da się ich zrealizować natychmiast. "Ale wydaje mi się, że i oni zdają sobie z tego sprawę. Na pewno trzeba rozmawiać, bo inaczej niemożliwe jest uzyskanie kompromisowego wspólnego stanowiska. Na tym w końcu polegają negocjacje, aby uzyskać kompromisowy konsensus. Co bardzo istotne, rozmowy muszą być podjęte na poważnie" – powiedział Sośnierz. "Sytuacja zaszła już za daleko, aby rozmowy prowadzić w sposób pozorowany; rozwiązanie musi być prawdziwe" - dodał.

"Część żądań rezydentów jest zbieżna z postulatami programu wyborczego PiS, więc porozumienie nie powinno być trudne do osiągnięcia. Program PiS zakładał osiągnięcie nakładów na zdrowie na poziomie 6 proc. PKB, rezydenci postulują 6,8 proc.. Liczby te nie są od siebie oddalone tak, aby nie można się było porozumieć" – mówił Sośnierz.

"Mam nadzieję, że zarówno rząd jak i rezydenci są skłonni ustąpić ze swoich wyjściowych, twardych stanowisk" – podsumował poseł.