Premier Kosowa Ramush Haradinaj oświadczył w czwartek w Prisztinie, że rząd przekształci Kosowskie Siły Bezpieczeństwa (FSK) w regularną armię na podstawie zmian w konstytucji kraju, a nie na mocy zwykłej ustawy.

Podczas wizyty w siedzibie FSK premier, który sprawuje swą funkcję od września, powiedział: "damy konstytucyjny mandat" przyszłej armii.

Pod presją NATO i USA prezydent Kosowa Hashim Thaci wycofał pod koniec marca z parlamentu projekt ustawy o utworzeniu regularnej armii. Jej zatwierdzenie wymagałoby jedynie zwykłej większości w parlamencie. Konstytucyjne poprawki wymagają natomiast poparcia także deputowanych reprezentujących Serbów mieszkających w Kosowie i inne mniejszości. Serbscy deputowani już zapowiedzieli, że zbojkotują głosowanie w tej sprawie.

Planom przekształcenia FSK w regularną armię jest przeciwna także Rosja, która uważa, że zagrażają one stabilności na Bałkanach.

W Kosowie, które wbrew stanowisku Belgradu proklamowało niepodległość od Serbii w lutym 2008 roku, stacjonują od 1999 roku międzynarodowe siły KFOR, dowodzone przez NATO i liczące obecnie ok. 4,5 tys. żołnierzy. Zdaniem Serbii utworzenie w Kosowie sił zbrojnych byłoby naruszeniem rezolucji 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ, kończącej wojnę w Kosowie, ponieważ tylko KFOR ma "mandat do zapewniania bezpieczeństwa", jeśli chodzi o aspekty militarne.

Armia kosowska miałaby liczyć 5 tysięcy żołnierzy i trzy tysiące rezerwistów. Obecne FSK, szkolone przez NATO, liczą 2,5 tys. ludzi i wyposażone są w broń lekką. Do ich zadań należy ochrona cywilów, reagowanie w sytuacjach kryzysu i obrona cywilna. (PAP)