Nie jestem radykalnym przeciwnikiem ograniczenia handlu w niedzielę, ale uważam, że ze wszystkich możliwych wariantów, które zostały przedstawione, wybrano najgorszy – powiedział PAP prezes ZPiP Cezary Kaźmierczak, odnosząc się do rozważanego przez rząd "etapowania" zakazu.

W stanowisku rządu ws. projektu o zakazie pracy w niedzielę nie określono liczby wolnych niedziel - oświadczyła w czwartek minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Dodała, że jest za "etapowaniem" wprowadzenia zakazu.

Obywatelski projekt wprowadzający ograniczenia w handlu w niedzielę trafił do Sejmu jesienią zeszłego roku; wciąż trwają nad nim prace. Projekt komitetu, w którego skład wchodzi m.in. NSZZ "Solidarność", zakłada ograniczenie handlu w niedzielę w większości placówek handlowych.

"Nie jestem radykalnym przeciwnikiem proponowanej zmiany, ale uważam, że ze wszystkich możliwych wariantów, które zostały przedstawione, wybrano najgorszy. Wydaje mi się, że wprowadzenie zakazu handlu we wszystkie niedziele byłoby lepsze niż ograniczenie go do co drugiej niedzieli" – ocenił prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.

Odnosząc się do spodziewanych skutków gospodarczych wprowadzenia zmian w proponowanym ostatnio kształcie, Kaźmierczak powiedział, że "z punktu widzenia ekonomicznego i gospodarczego nie mają one większego znaczenia".

"Gdyby w Polsce była zła koniunktura gospodarcza czy duże bezrobocie, to wtedy można by mówić o jakiś skutkach tego projektu. Jednak w tej chwili, gdyby zmiana przeszła, to zarobią na niej trochę jedynie sieci handlowe. Będą w stanie te same wolumeny sprzedać przy 2-3 proc. mniejszych zasobach ludzkich, bo prawdopodobnie 2-3 proc. zatrudnionych straci pracę w handlu" - powiedział Kaźmierczak. Jego zdaniem nie będzie to jednak trwała utrata pracy, "bo jest dość duży niedobór na rynku pracy i jednocześnie znajdą oni zatrudnienie gdzie indziej”.

Rozmówca PAP uznał, że najlepszym rozwiązaniem dotyczącym handlu w niedzielę jest "umożliwienie samym konsumentom podejmowania decyzji o tym, kiedy robią zakupy".

"Nie sądzę, aby to rozwiązanie, jakie mamy teraz, trzeba diametralnie zmieniać" - stwierdził Kaźmierczak. "Jeśli z jakichś powodów zaistniała taka konieczność, to według mnie najrozsądniejsza byłaby propozycja posła PiS Adama Abramowicza, żeby w niedziele był dopuszczalny handel tylko na jednej zmianie, czyli np. do godz. 13" - dodał prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Jego zdaniem jest "duża szansa na to, żeby takie rozwiązanie weszło na stałe", bo - jak mówił - przypuszczalnie "proponowane rozwiązanie z dwiema niedzielami pracującymi, czy później nawet czterema, zostanie zmienione wraz ze zmianą władzy; i tak będzie co cztery lata”.

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ocenił, że „społeczeństwo będzie niezadowolone z proponowanej zmiany - przede wszystkim konsumenci”. „Nikt nie będzie pamiętał, która jest akurat niedziela, i wtedy nastąpi nieunikniony chaos. Jest też wysoce prawdopodobne, że w rezultacie będzie podobna sytuacja jak na Węgrzech - Węgrzy wycofali się z zakazu handlu w niedzielę po roku” - powiedział Kaźmierczak.

W większości państw Unii Europejskiej przez cały tydzień zakupy można robić w zasadzie bez ograniczeń. Restrykcje obowiązują tylko w kilku krajach - niemal całkowity zakaz handlu w niedziele i święta jest w Niemczech i Austrii, częściowe ograniczenia mają Belgia, Francja, Grecja, Holandia i Luksemburg. Z zakazu pracy w niedziele wycofały się w kwietniu Węgry. Poza UE w Europie zakaz handlu w niedzielę obowiązuje w Szwajcarii i Norwegii.(PAP)

Autor: Sandra Bober

edytor: Anna Dudzik, Jakub Pilarek