Posłowie PiS i opozycji formułowali podczas wtorkowej debaty sprzeczne opinie o projekcie budżetu na 2018 rok. Pierwsi wskazywali na m.in. znaczny wzrost nakładów na służbę zdrowia i budownictwo, drudzy piętnowali m.in. wysoki dług publiczny.

Wiceszef sejmowej komisji finansów publicznych Janusz Szewczak (PiS) komentował wystąpienie budżetowe wicepremiera Mateusza Morawieckiego, z którego, jak mówił, wynika, że "to co premier Tusk mówił, iż jest niemożliwe, okazało się, że jest możliwe za rządów PiS".

Zdaniem posła PiS, budżet na 2018 rok odpowiada na pytanie, czyja ma być Polska i czy ma nadal należeć do "dotychczasowych właścicieli III RP - mafii VAT-owskich, handlarzy roszczeń, a może specjalnej nadzwyczajnej kasty, która nie potrafi przeżyć za 10 tysięcy w mieście".

"My chcemy przywrócić rolę zwykłego Kowalskiego, zwykłego człowieka w tych budżetach i to wyraźnie widać" - mówił Szewczak. Świadczy o tym, dodał, skala wydatków socjalnych.

Natomiast sytuację wokół wyłudzeń podatków poseł PiS opisał trawestacją słów piosenki Marii Koterbskiej "Karuzela". "Karuzela, karuzela, a dzisiaj można by dodać, CBA rozbija co niedziela" - mówił, wywołując salwę śmiechu. "Przez te 8 lat zafundowaliście nam nie karuzele, ale lunaparki oszustw podatkowych" - zwrócił się do dzisiejszej opozycji.

Nawiązywał do słów byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego z ubiegłego roku, że w budżecie nie będzie pieniędzy na program 500 plus i nie będzie ich do końca kadencji. "A jaka jest prawda - 2016 rok - 17 mld zł, 2017 rok - 23 mld zł, 2018 - 24 mld zł" - podkreślał.

Zdaniem Szewczaka opozycja nie powinna się jednak martwić, bo "10-14 lat rządów PiS minie jak z bicza strzelił".

Inna wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych Gabriela Masłowska (PiS) podkreślała z kolei, że trzeba było dopiero rządu PiS, by nakłady na ochronę zdrowia osiągnęły tak duże kwoty, jak obecnie. Dziś stanowią one 4,7 proc. PKB - przypominała. Zapowiadała wzrost do 2025 roku wydatków na ochronę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB.

"To dowodzi, że rząd PiS bardzo dużą wagę przywiązuje do ochrony zdrowia" - mówiła Masłowska. Podkreślała, że "rząd PiS potrafi dzielić się korzyściami ze wzrostu gospodarczego ze wszystkimi Polakami".

Bogdan Rzońca (PiS) mówił z kolei o wydatkach na budownictwo i planowanie przestrzenne. Na ten cel, dodał, zaplanowane jest ponad 2,5 mld zł. "Te wydatki są wyższe w stosunku do roku 2017 o 31 proc." - mówił.

W tej kwocie mieści się wykup odsetek od kredytów mieszkaniowych, na co ma iść 390 mln zł. "To oznacza zwiększenie tej kwoty w stosunku do roku 2017 aż 11 razy" - podkreślał Rzońca. 125 mln zł ma też trafić na Krajowy Zasób Nieruchomości, co umożliwi KZN inwestycje i stworzenie "stabilnych warunków wspierania budownictwa mieszkaniowego", a tym samym realizację Narodowego Programu Mieszkaniowego. "Narodowy Program Mieszkaniowy to strategiczna część funkcjonowania państwa polskiego pod rządami PiS i ten program zostanie rzetelnie zrealizowany" - oświadczył.

Posłowie występujący w imieniu klubów opozycyjnych byli krytyczni wobec projektu budżetu.

Włodzimierz Nykiel (PO) zwracał m.in. uwagę na problem wzrastającego długu publicznego - w 2018 roku dług publiczny ma się powiększyć o 40 mld zł. Zaznaczył, że obecnie "jesteśmy w UE liderem pod względem tempa wzrostu zadłużenia, za to szereg państw wyprzeda nas pod względem tempa wzrostu PKB". Tymczasem w czasach rządów PO-PSL, gdy w Europie był kryzys gospodarczy, Polska była liderem wzrostu gospodarczego.

Była wiceminister finansów Izabela Leszczyna (PO) krytykowała wystąpienie budżetowe wicepremiera Mateusza Morawieckiego. "Było to typowe wystąpienie bankiera, który potrafi wmówić kredyt klientowi, nawet jak on tego kredytu nie potrzebuje" - powiedziała.

Piętnowała zwłaszcza formułowaną przez Morawieckiego tezę, że dopiero rząd PiS doprowadził do uszczelnienia systemu podatkowego i znacznie ograniczył lukę VAT-owską. Przekonywała, że to rząd PO zostawił po sobie "w szufladach" raport, jak walczyć z wyłudzeniami VAT-owskimi, z którego skorzystali następcy. Podkreślała też, że to rząd PO-PSL wprowadził takie mechanizmy uszczelniające, jak jednolity plik kontrolny czy odwrócony VAT na niektóre towary. "Jak wam nie wstyd mówić, że my pozwalaliśmy na wypływanie miliardów złotych" - mówiła Leszczyna.

Jej zdaniem również wicepremier Morawiecki myli wpływy z uszczelniania systemu podatkowego z wpływami podatkowymi w ogóle. Tymczasem wpływy podatkowe teraz są większe, bo jest dobra koniunktura gospodarcza - mówiła.

"Oszustów i złodziei szukajcie raczej w swoich szeregach" - zwracała się też do rządu posłanka PO, nawiązując do faktu, że na czele departamentu poboru podatków w MF stał człowiek, "który dziś jest Tomaszem S.".

Leszczyna przypominała także, że przez 8 lat gabinet PO-PSL podniósł płacę minimalną o 100 proc. i minimalną emeryturę o 50 proc., a był to w większości czas, gdy gospodarka "zwijała się". W tym okresie powstało też w Polsce milion nowych miejsc pracy - przekonywała Leszczyna.

Pytała też, dlaczego w przyszłym roku mają być zamrożone płace w sferze budżetowej "skoro budżet jest tak świetny".

Krytyczny wobec budżetu był Jakub Kulesza (Kukiz'15), który przekonywał, że obecnie "marnujemy dobrą koniunkturę na populistyczne rozdawnictwo". Inny przedstawiciel klubu Kukiz'15 Paweł Grabowski zapowiedział poprawkę, zmierzającą do znacznego ograniczenia finansowania partii politycznych z budżetu.

Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna) zwracała z kolei uwagę, że według aktualnych danych poziom inwestycji jest cały czas niski, a odnotowano 17 proc. spadek inwestycji wśród małych firm, które rząd miał wspierać.

Przekonywała także, że mimo rekordowego spadku bezrobocia w dużych miastach rząd nie przedstawił programu, który umożliwiłby migrację z mniejszych ośrodków do dużych miast. "Budżet roku 2018 nie rozwiązuje problemów Polek i Polaków, nie pcha też Polski do przodu" - przekonywała Hennig-Kloska.