Namawiamy prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, by stanęła przed komisją weryfikacyjną i dała odpór stawianym tam zarzutom i kłamstwom - mówili w niedzielę politycy PO: Sławomir Neumann i Rafał Trzaskowski.

O tym, że Gronkiewicz-Waltz powinna zmienić zdanie i brać udział w pracach komisji, przekonani są także inni politycy, zarówno PiS, jak i opozycji, którzy wypowiadali się w niedzielnych programach publicystycznych.

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił w czwartek wnioski Gronkiewicz-Waltz w sprawie sporu kompetencyjnego co do reprywatyzacji, między prezydentem stolicy i komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w Warszawie. NSA uznał, że kompetencje obu organów są w istocie zbliżone, chociaż nie są tożsame.

Gronkiewicz-Waltz konsekwentnie odmawia udziału w posiedzeniach komisji. "Ja jestem do dyspozycji - jeszcze raz powtórzę - prokuratora, nie będę (...) przed komisją weryfikacyjną wydawała się na lincz. To nie jest kwestia jakiegoś wizerunku (...). To jest kwestia naruszenia godności" - mówiła prezydent Warszawy w piątek w TVN24.

Wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk (PiS) ocenił w niedzielę w TVP Info, że po wydaniu orzeczenia w sporze kompetencyjnym przez NSA, Gronkiewicz-Waltz "udaje, że jej nie ma i nie zamierza wypełnić tego wyroku". "Hanna Gronkiewicz-Waltz jest trzecią osobą w PO (jest wiceprzewodniczącą ugrupowania) i to Platforma ponosi polityczną odpowiedzialność za jej działania" – podkreślił Dworczyk.

Neumann powiedział rano w Radiu ZET i Polsat News, że sprawa udziału Gronkiewicz-Waltz w pracach komisji weryfikacyjnej była omawiana podczas czwartkowego posiedzenia zarządu Platformy, gdzie obecna była także prezydent stolicy. "Rady, których jej udzielaliśmy, bo możemy tylko radzić, raczej skłaniały się do tego, żeby pani prezydent poszła i stanęła do bitwy na komisji" - podkreślił szef klubu PO.

Jego zdaniem Gronkiewicz-Waltz powinna wziąć udział np. w grudniowej rozprawie przed komisją dotyczącej kamienicy przy ul. Nabielaka 9, gdzie mieszkała Jolanta Brzeska - działaczka społeczna, która zginęła w 2011 roku w niewyjaśnionych okolicznościach. "To za czasów PiS ta kamienica została zreprywatyzowana. Po to musi tam iść, na tę komisję, żeby bronić prawdy przed tym kłamstwem, które jest rozpowszechnione" - powiedział Neumann.

Wyraził też pogląd, że jeśli Gronkiewicz-Waltz nie zdecyduje się bronić przed komisją, wówczas "odejdzie po 12 latach prezydentury Warszawy z garbem reprywatyzacji". "Zarzucą jej wszystko - także to, jak mówiliśmy np. o tej kamienicy przy ul. Nabielaka i tej głośnej sprawie Jolanty Brzeskiej, gdzie inny prezydent decydował o tych reprywatyzacjach. Warto o tym mówić" - zaznaczył.

Dopytywany, przyznał że Gronkiewicz-Waltz powinna także uczestniczyć w grudniowym posiedzeniu komisji dotyczącym kamienicy przy Noakowskiego 16 w Warszawie (jedną z osób, której w 2003 r. zwrócono nieruchomość, jest mąż prezydent - Andrzej Waltz). "Noakowskiego 16 też za czasów PiS (w Warszawie - PAP) było przekazane. Miejmy tego świadomość" - podkreślił szef klubu PO. "Trzeba pokazać, kto przekazał, kto skorzystał, kto brał w tym udział. I po to jest Hanna Gronkiewicz-Waltz potrzebna jako osoba, która ma największą wiedzę" - przekonywał polityk.

Neumann uznał przy tym, że czwartkowe postanowienie NSA zamknęło "pewien spór prawny" wokół działalności komisji weryfikacyjnej. "Została czysta polityka i taka chęć dopadnięcia Hanny Gronkiewicz-Waltz przez ministra Jakiego i jego zespół" - dodał przewodniczący klubu Platformy. Bez obecności prezydent Warszawy - ocenił - dominować będzie narracja "tylko z jednej strony". "A pani prezydent na konferencjach prasowych nie będzie w stanie odbić tej piłeczki" - przestrzegał polityk.

W podobnym tonie wypowiadał się w niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24 poseł Rafał Trzaskowski, wymieniany jako potencjalny kandydat Platformy na prezydenta Warszawy w przyszłorocznych wyborach samorządowych. "Rzeczywiście staramy się panią prezydent namówić do tego, żeby jednak stawiła się przed komisją w świetle tego wyroku NSA. Uważam, że warto by było stawić czoła tym wszystkim argumentom, które tam padają" - powiedział Trzaskowski.

Podobnie uważa rzecznik PSL Jakub Stefaniak, który być może również będzie kandydatem swej partii w przyszłorocznych wyborach włodarza stolicy. "Od początku mówimy, że we własnym interesie pani prezydent powinna się stawić przed komisją, szczególnie, że taka dziwna sytuacja nastąpiła, gdzie z jednej strony pani prezydent mówiła, że nie przyjdzie na posiedzenie, ale na przykład polemizowała z komisją na Twitterze. No to trzeba się zdecydować - albo iść i brnąć w te rozmowy, albo nie" - powiedział rzecznik Stronnictwa w Radiu Zet i Polsat News.

Przypomniał, że w latach 90. ludowcy zgłosili projekt ustawy reprywatyzacyjnej, jednak nie zyskał on wówczas poparcia. "To my, jako pierwsi, już w latach 90. chcieliśmy rozwiązać ten problem. Być może nie byłoby tak dużego zamieszania, gdyby wtedy ta ustawa została poparta przez inne środowiska. Nikomu na tym niestety nie zależało" - uznał Stefaniak.

Na brak ustawy, która rozwiązałaby w Warszawie problem tzw. dekretu Bieruta (na jego mocy miasto przejęło po wojnie wszystkie ówczesne grunty), zwracali też uwagę: Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) i wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15).

"Zgadzam się z tym, że gdyby była ustawa reprywatyzacyjna, nie byłoby wielu problemów" - podkreślił Meysztowicz. Dodał, że wraz z posłami PSL i Kukiz'15 pracuje - w ramach zespołu parlamentarnego - nad projektem takiej ustawy.

Polityk przekonywał też, że choć komisja weryfikacyjna jest "niekonstytucyjna", to obecność Gronkiewicz-Waltz na jej rozprawach byłaby wskazana. "Zawsze może odmówić odpowiedzi na pytania, które mogą dotyczyć jej bezpośrednio" - zaznaczył poseł Nowoczesnej.

Tyszka podkreślił, że Polska - jako jedyne państwo w Europie - nie uchwaliło ustawy reprywatyzacyjnej, która - jak mówił - dawałby częściowe odszkodowanie prawowitym właścicielom przejętych po II wojnie światowej stołecznych nieruchomości, blokowała handel roszczeniami i zapobiegała wyrzucaniu na bruk lokatorów oddawanych budynków.

Szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki (PiS) przekonywał natomiast w "Kawie na ławę", że komisja działa bardzo skutecznie i przełamała "imposybilizm" jeśli chodzi o problemy wokół stołecznej reprywatyzacji. "Jesteśmy chyba pierwszą instytucją w III RP, która przełamuje takie podstawowe zasady, że rzeczy, które zostały niesłusznie otrzymane czy ukradzione, wracają do skarbu państwa. I to nam się udaje" - podkreślił Jaki.

Pytany, przyznał że nie ma pomysłu, jak skutecznie zaprosić Gronkiewicz-Waltz na posiedzenie komisji. "Członkowie komisji mówią: wniosek o doprowadzenie. Ja zawsze mówię, żeby tego nie robić. Jestem przekonany, że nawet jeśli pani prezydent przyjdzie, to ja jej nie zmuszę do mówienia" - dodał.

Zapewnił, że nie chce się nad nikim "znęcać". "Ja mam zadanie - wyjaśnić aferę i pomóc ludziom tam, gdzie się da pomóc. I to próbujemy robić. Tu nie chodzi o panią prezydent, tu chodzi o tych ludzi, którzy czuli się bezradni w Warszawie przez wiele lat" - zaznaczył Jaki. Przypomniał, że wszystkie przypadki reprywatyzacji, które bada komisja, to majątek wart miliardy złotych.

Prezydencki doradca, prof. Andrzej Zybertowicz, zauważył z kolei w TVP Info, że dopóki w Polsce rządziła Platforma, o sprawie nieprawidłowości przy reprywatyzacji w stolicy nic nie mówiono. "Gdyby Andrzej Duda i PiS nie wygrało wyborów, do dzisiaj nie poznalibyśmy większości spraw z tym związanych. Dzięki wygranej PiS te sprawy są odsłaniane" – powiedział Zybertowicz.

W jego ocenie uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej powinno być przeprowadzone w okresie sprawowania władzy przez PiS. "Tylko pod rządami PiS ta ustawa będzie uczciwa do poziomu odsłonięcia rzeczywistych patologicznych mechanizmów, które w trzeciej RP działały przez dekady" – przekonywał Zybertowicz.