Polski rząd wystąpił o wyłączenie wiceprezesa Trybunału Sprawiedliwości UE Antonio Tizzano z postępowania dotyczącego wycinki w Puszczy Białowieskiej - dowiedziała się PAP z dwóch źródeł w Komisji Europejskiej zbliżonych do sprawy.

Uzasadnieniem do tego wniosku, złożonego przez władze w Warszawie wraz z odpowiedzią na propozycję kar za kontynuowanie wycinki w Puszczy Białowieskiej, jest postawa sędziego podczas wrześniowego wysłuchania stron.

Niespełna trzy tygodnie temu podczas rozprawy w Luksemburgu Tizzano sugerował przedstawicielce Komisji Europejskiej Katarzynie Hermann, w oparciu o jakie przepisy unijnego prawa może ona wnosić o kary dla Polski. Temat sankcji nie pojawił się bowiem z jej inicjatywy. Pełnomocniczka KE wskazywała, że są jednoznaczne dowody na to, że Polska - mimo zakazu - kontynuuje wycinkę w Puszczy i domagała się w związku z tym doprecyzowania przesłanki "bezpieczeństwa publicznego", na które powołuje się Warszawa.

Wniosek o kary pojawił się natomiast ad hoc, po pytaniach wiceprezesa Trybunału, w jaki sposób KE chciałaby spowodować wykonanie postanowienia o wstrzymaniu wycinki. "Artykuł 279 daje uprawienia Trybunałowi w tej sprawie, wystarczy, żeby KE się o to zwróciła" - zachęcał pełnomocniczkę KE wiceprezes Trybunału.

Polskie władze uznały to zachowanie za niewłaściwe. Minister środowiska Jan Szyszko mówił wówczas dziennikarzom, że nie widział takiej sytuacji, by Trybunał sugerował stronie pozywającej Polskę zaostrzenie swoich żądań. Dzień po posiedzeniu z 11 września w oświadczeniu resortu nazwano sprawę "niespotykanym incydentem". "Wiceprezes Trybunału przejął rolę strony skarżącej, sugerując przedstawicielom Komisji Europejskiej treść wniosku procesowego, tj. nałożenie na Rzeczpospolitą Polską okresowych kar pieniężnych w ramach postępowania o wydanie środków tymczasowych" - wskazywało w oświadczeniu ministerstwo.

W czwartkowym piśmie do Trybunału resort ocenił, że dodatkowe materiały, jakie KE przesłała Polsce w sprawie nałożenia kar za wycinkę w Puszczy Białowieskiej, nie mają wartości dowodowej. Z informacji PAP wynika, że rząd wnioskuje o zakończenie stosowania środków tymczasowych, czyli umożliwienia wycinki w Puszczy. Wskazuje w tym kontekście na argument dotyczący zapewnienia bezpieczeństwa publicznego.

W ubiegłym tygodniu, na wniosek Polski, Komisja Europejska została zobowiązana przez Trybunał Sprawiedliwości UE do przedstawienia polskim władzom dodatkowych dowodów, w szczególności zdjęć i map, na podstawie których KE twierdzi, że postanowienie o wstrzymaniu wycinki w Puszczy Białowieskiej nie jest realizowane.

Rzecznik resortu środowiska Aleksander Brzózka powiedział w piątek PAP, że Polska w swojej odpowiedzi do Trybunału "kwestionuje żądania KE dotyczące zaprzestania wycinki i twierdzi, że dostarczone przez nią materiały nie posiadają żadnej wartości dowodowej ze względu na ich słabą jakość".

11 września podczas wysłuchania przed Trybunałem pełnomocniczka KE pokazywała obrazy satelitarne z europejskiego systemu Galileo i zdjęcia z Puszczy, które Komisja Europejska otrzymała od działających tam organizacji pozarządowych. Jak mówiła, są to dowody na to, że polskie władze naruszyły postanowienie o nakazie zaprzestania wycinki.

Według ministerstwa środowiska jego działania w Puszczy są zgodne z przepisami dyrektyw ptasiej i siedliskowej, a nawet niezbędne dla ochrony przyrody. Przeciwnego zdania jest KE, która rozpoczęła procedurę o naruszenie prawa unijnego w Polsce, twierdząc, że te regulacje unijne nie są przestrzegane przez nasze władze. Resort środowiska przekonuje, że obecnie prowadzi wycinkę tylko ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa publicznego. Zdaniem KE Polska narusza jednak swoim postępowaniem zarządzony przez Trybunał środek tymczasowy, zgodnie z którym wycinka powinna być wstrzymana.

KE nie sprecyzowała, jakiej wysokości kar się domaga. Podała jednak, że powinny mieć one skutek perswazyjny i zapewnić wykonanie orzeczenia o zastosowaniu środka tymczasowego, czyli wstrzymania wycinki. Trybunał, jeśli przyzna rację KE, może zasądzić grzywnę w wysokości nawet kilkunastu tysięcy euro dzienne.