Zdaniem eurodeputowanego Jacka Saryusz-Wolskiego dwie rezolucje Parlamentu Europejskiego z kwietnia i września 2016 r., krytyczne wobec polskich władz, były pisane przez członków opozycji. Dodał, że brał w tym udział m.in. były prezydent Lech Wałęsa.

"Dwie fatalne rezolucje Parlamentu Europejskiego były pisane rękoma polskiej totalnej opozycji. Ja to wiem, nawet mogę powiedzieć, w którym pokoju to było pisane" - powiedział w czwartek w programie "Warto rozmawiać" TVP1.

Eurodeputowany przekonywał, że dwie rezolucje Parlamentu Europejskiego z kwietnia i września 2016 r., krytyczne wobec polskich władz, zostały pisane przez Polaków. Jak podaje portal TVP Info - europoseł twierdzi, że przedstawiciele polskiej opozycji parlamentarnej wpływają na działania Komisji Europejskiej. Jego zdaniem KE nie odważyłaby się działać, gdyby nie miała wsparcia opozycji, "która te wszystkie treści przekazywała i błagała komisarzy o podjęcie interwencji".

Saryusz-Wolski twierdzi, że miał w tym swój udział także były prezydent Lech Wałęsa. "Starłem się kiedyś z Fransem Timmermansem (wiceszefem KE) i obalałem jego argumenty. Kiedy wszystkie upadły, stwierdził: +ale mnie tak powiedział Lech Wałęsa+" – tłumaczył europoseł.

Według niego dążenie KE do zastosowania przeciw Polsce art. 7. Traktatu o Unii Europejskiej - mówiącego o nakładaniu sankcji na państwo członkowskie za naruszenie wartości UE - nie powiedzie się. "Docelowo KE czeka fiasko, bo artykuł 7. wymaga jednomyślnego stanowiska Rady Europejskiej, a tego stanowiska nie będzie. Celem samym w sobie nie jest złapanie króliczka, ale gonienie go. To +grillowanie+ jest groźne, ponieważ obdziera kraj z dobrego wizerunku i przyczepia do niego czarne łaty" - powiedział w TVP1 europoseł.

W ocenie Saryusza-Wolskiego Unia Europejska "szuka sobie +chłopca do bicia+", którymi miałyby być Polska i Węgry.