Senacka komisja środowiska zarekomendowała w czwartek wprowadzenie zmian redakcyjnych i doprecyzowujących do ustawy dotyczącej opłat za jednorazowe torby foliowe. Od 2018 r. klienci sklepów będą musieli za nie zapłacić; resort środowiska chce zaproponować 20 gr.

Senatorowie rozpatrywali nowelizację ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz niektórych innych ustaw. Nowe przepisy, oprócz wdrożenia europejskiej dyrektywy, mającej na celu ograniczenie stosowania plastikowych toreb, mają także uszczelnić krajowy system gospodarowania odpadami.

Zgodnie z przepisami jednorazowa torba foliowa przy sklepowej kasie będzie mogła kosztować maksymalnie złotówkę. W trakcie prac nad nowelą w Sejmie wiceszef resortu środowiska Sławomir Mazurek zapowiedział jednak, że w rozporządzeniu do ustawy ministerstwo zaproponuje cenę 20 groszy. Z opłat zwolnione będą tzw. zrywki służące do pakowania mięsa czy warzyw.

Senacka komisja środowiska zaproponowała, by do nowelizacji wprowadzić kilka poprawek redakcyjnych i doprecyzowujących. Poparcia nie uzyskała propozycja, by maksymalną kwotę za jedną foliówkę określić na poziomie 20 gr. Senatorowie nie zgodzili się też na to, by przepisy zaczęły obowiązywać rok później, czyli od 1 stycznia 2019 r., oraz by wpływy z opłat trafiały do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zamiast do budżetu państwa.

Senatorowie nie zgodzili się ponadto, by w nowym prawie znalazł się przepis wprowadzający "system kaucyjny", tzn., żeby sklepy były zobowiązane do przyjmowania zwracanych przez klientów np. szklanych butelek. Od sklepów na własny koszt mieliby je odbierać producenci napojów czy hurtownie.

Zgodnie z nowym prawem, opłata ma objąć lekkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego o grubości do 50 mikrometrów – obecnie najczęściej wydawane przy kasach sklepowych. Z opłaty wyłączone będą bardzo lekkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego, tzw. zrywki, o grubości poniżej 15 mikrometrów - pod warunkiem że będą używane wyłącznie ze względów higienicznych lub do pakowania żywności sprzedawanej luzem (warzyw, owoców, mięsa, ryb itp.).

Wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział na początku tego tygodnia, że środki uzyskane z opłat za foliówki zostaną przeznaczone na walkę ze smogiem. "Przeznaczymy środki z eliminacji torebek foliowych na (...) dopłaty dla ludzi, których dzisiaj nie stać i palą byle czym w byle czym, w byle jakich kotłach i byle jakim paliwem. Żeby zmniejszyć ten dystans, to ubóstwo energetyczne, +oznaczymy+ te pieniądze w budżecie. W najbliższych latach kilkaset milionów złotych przeznaczone zostanie na cel zmniejszenia ubóstwa energetycznego i dystansu energetycznego do najwyżej rozwiniętych krajów z punktu widzenia jakości powietrza" - mówił.

Unijna dyrektywa ws. ograniczenia foliówek przewidywała dwa warianty wdrożenia przepisów. Pierwszy to wprowadzenie do 31 grudnia 2018 r. opłat za oferowane torby przy jednoczesnym zwolnieniu z opłat za zrywki; drugi to osiągnięcie odpowiednich poziomów zużycia toreb na mieszkańca (90 toreb do końca 2019 r. oraz 40 toreb do końca 2025 r.).

Pomysł opłat za jednorazowe torby w Polsce nie jest nowy. Część sklepów pod koniec pierwszej dekady XXI wieku wycofała się z bezpłatnego wydawania toreb, wprowadzając ich odpłatność na poziomie od 5 do 20 gr za sztukę. Według szacunków, konieczność płacenia za torby na zakupy spowodowała ograniczenie ich stosowania o ok. 36 proc., z ok. 470 do 300 toreb na mieszkańca w roku.

Szacuje się, że Polacy średnio zużywają 250-300 toreb foliowych rocznie, a przeciętny Europejczyk - 200. Według danych Komisji Europejskiej, w 2010 r. średnia na jednego Polaka, Portugalczyka czy Słowaka wynosiła 490 foliówek, na Niemca 70, a na Fina czy Duńczyka - tylko cztery torby.