Europejski Trybunał Praw Człowieka odrzucił we wtorek wniosek o zrewidowanie sprawy dotyczącej działań Rosji w związku z atakiem na szkołę w Biesłanie. Tym samym wyrok z kwietnia zobowiązujący Rosję do wypłaty skarżącym ok. 3 mln euro odszkodowania wszedł w życie.

Pięciu sędziów ETPCz rozpatrzyło we wtorek złożony przez państwo rosyjskie wniosek o przekazanie wcześniej ogłoszonego wyroku do Wielkiej Izby Trybunału. Sędziowie podjęli decyzję o nierewidowaniu sprawy "Tagajewa i in. przeciwko Rosji".

Odmowa przekazania sprawy do Wielkiej Izby jest równoznaczna z wejściem w życie ogłoszonego w kwietniu przez ETPCz wyroku, zgodnie z którym Rosja za "poważne niedociągnięcia" w związku z atakiem na szkołę w Biesłanie z września 2004 r. musi wypłacić poszkodowanym i rodzinom ofiar prawie 3 mln euro.

W lipcu ministerstwo sprawiedliwości Rosji odwołało się od decyzji Trybunału. Resort oświadczył, że wyrok "może być rozpatrywany jako jawne stosowanie w stosunku do Rosji podwójnych standardów".

Sprawa dotyczy ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie, na rosyjskim Kaukazie Północnym, z 1 września 2004 r. Podczas uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego do budynku wtargnęło wówczas 30 uzbrojonych rebeliantów, domagających się wycofania rosyjskich wojsk z Czeczenii. Przez ponad 50 godzin zamachowcy przetrzymywali w szkole 1100 zakładników, głównie dzieci. 3 września rosyjskie siły specjalne zajęły budynek szturmem. Podczas akcji odbijania zakładników zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci, a rannych zostało 810 osób. Władzom udało się zatrzymać jednego terrorystę, wszyscy pozostali ponieśli śmierć na miejscu.

Do ETPCz zwróciło się 409 uczestników tych zdarzeń lub członków rodzin zakładników, którzy zginęli lub zostali ranni podczas ataku na szkolę. Oskarżają oni rosyjskie władze o szereg uchybień w dniach ataku w Biesłanie.

ETPCz orzekł w kwietniu, że rosyjskie władze posiadały informacje o planowanym zamachu oraz o tym, że celem terrorystów będzie placówka edukacyjna. Mimo to nie podjęły odpowiednich kroków, by zapobiec atakowi.

Trybunał podkreślił, że rosyjskie służby mogły m.in. zawczasu przeszkodzić terrorystom w przygotowaniach do zamachu, wzmocnić ochronę w szkołach, a także poinformować o zagrożeniu zarówno placówki edukacyjne, jak i opinię publiczną. Żadnego z tych działań jednak nie podjęto.

Trybunał wytknął też władzom Rosji "poważne niedociągnięcia" podczas "przygotowań i nadzoru operacji bezpieczeństwa". W czasie akcji odbijania zakładników nie wyznaczono formalnego przywództwa, co zaowocowało brakiem koordynacji we współpracy różnych służb oraz poważnymi błędami w podejmowaniu decyzji i nadzorze akcji. Ponadto ETPCz zarzucił rosyjskim władzom, że podczas szturmu na szkołę użyły "nieproporcjonalnej" siły. Na miejscu wykorzystany został ciężki sprzęt bojowy, jak czołgi, wyrzutnie granatów czy miotacze ognia. Tymczasem Europejska Konwencja o Prawach Człowieka mówi wyraźnie o tym, że śmiercionośna broń powinna być wykorzystywana jedynie wówczas, kiedy jest to absolutnie konieczne.

Trybunał dostrzegł również uchybienia w trakcie prowadzenia śledztwa i podkreślił, że poszkodowani i rodziny ofiar nie otrzymały pełnego dostępu do dokumentacji dotyczącej wydarzeń w Biesłanie. ETPCz uznał, że rosyjskie władze złamały m.in. art. 2 Europejskiej konwencji praw człowieka, czyli obowiązek ochrony życia.

Wiele okoliczności ataku w Biesłanie wciąż pozostaje niewyjaśnionych, w tym przebieg chaotycznej akcji odbijania zakładników. Rosyjska komisja parlamentarna w 2006 roku oczyściła z zarzutów resorty siłowe i uznała, że to terroryści, a nie szturmujący szkołę spowodowali eksplozję w budynku, która pochłonęła dziesiątki ofiar.

Do zorganizowania ataku na szkołę przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął w 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi.(PAP)

ndz/ mal/