Sąd w Essen na zachodzie Niemiec skazał w poniedziałek trzy osoby na kary grzywny za nieudzielenie pomocy starszemu mężczyźnie, który upadł podczas wizyty w banku i później zmarł. Oskarżeni twierdzili, że wzięli mężczyznę leżącego na podłodze za bezdomnego.

Oskarżeni - 39-letnia kobieta oraz dwaj mężczyźni w wieku 55 i 61 lat - zostali skazani na grzywny w wysokości od 2,4 tys. do 3,6 tys. euro. Ich prawnicy domagali się uniewinnienia i po odczytaniu uzasadnienia wyroku w poniedziałek zapowiedzieli apelację.

Podczas procesu oskarżeni wyrazili skruchę i tłumaczyli, że nie udzielili pomocy mężczyźnie, bo myśleli, że jest to bezdomny, który schronił się w przedsionku banku, gdzie znajduje się bankomat. Prokuratura wskazała jednak, że mężczyzna był schludnie ubrany i nie miał przy sobie żadnych pakunków, np. śpiwora, które by to sugerowały.

"Nigdy nie widziałam czegoś podobnego" - powiedziała prokurator Birgit Juergens, sędzia ocenił zaś, że los poszkodowanego człowieka był oskarżonym "zwyczajnie obojętny".

W myśl niemieckiego prawa nieudzielenie pomocy w nagłej sytuacji medycznej grozi grzywną lub karą pozbawienia wolności do roku. Wymagane jest przynajmniej zawiadomienie służb ratunkowych, jeśli osoba będąca świadkiem np. wypadku nie potrafi udzielić pierwszej pomocy.

3 października zeszłego roku 83-letni mężczyzna z niewyjaśnionego powodu w ciągu kilku minut trzy razy upadł na podłogę w przedsionku oddziału Deutsche Bank w Essen. Na nagraniach z monitoringu widać, że łącznie cztery osoby wchodzą do budynku, widzą leżącego na podłodze mężczyznę, po czym omijają go i wchodzą do środka (proces w sprawie czwartej oskarżonej osoby potraktowano rozłącznie ze względu na stan zdrowia).

Dopiero piąty klient banku wezwał pogotowie ratunkowe; pomoc dotarła po 20 minutach. Mężczyzna stracił przytomność i już jej nie odzyskał, a po tygodniu zmarł w szpitalu na skutek obrażeń czaszki odniesionych podczas upadku.

Ekspert ds. medycyny sądowej występujący podczas procesu w charakterze biegłego ocenił, że nie można jednoznacznie powiedzieć, czy szybsze udzielenie pomocy pozwoliłoby uratować życie mężczyzny.

Sprawa ta wywołała w Niemczech debatę na temat społecznej znieczulicy.