Minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen powiedziała w piątek w wywiadzie dla dziennika "Bild", że NATO reaguje ze spokojem na manewry Zapad, ale zachowuje czujność. Jak zaznaczyła, rozumie niepokój państw bałtyckich i Polski, bo Rosja utraciła zaufanie.

"Z punktu widzenia Niemiec manewry odbywają się daleko. Mam jednak duże zrozumienie dla obaw naszych sojuszników, którzy mają swoje doświadczenia z Rosją, a teraz są świadkami tak dużej koncentracji wojsk przy swoich granicach. Swoimi działaniami na Ukrainie Rosja roztrwoniła wiele zaufania" - powiedziała von der Leyen "Bildowi".

"NATO reaguje właściwie na tę militarną demonstrację: spokojnie, zachowując zimną krew, ale czujnie" - oceniła niemiecka minister. Jak podkreśliła, dla państw bałtyckich i Polaków ważne jest poczucie, że Sojusz jest wobec nich solidarny. "Bundeswehra ma w tym swój wkład, ponieważ niemiecki batalion służy na Litwie" - przypomniała.

Von der Leyen oświadczyła ponadto, że faktyczna liczba rosyjskich i białoruskich żołnierzy prawdopodobnie wielokrotnie przekracza zgłoszoną oficjalnie przez Moskwę liczbę 12,7 tys. wojskowych. Minister uznała zaproszenie zachodnich obserwatorów na manewry za fakt pozytywny, zwróciła jednak uwagę, że nie wiadomo, co strona rosyjska im "rzeczywiście pokaże".

Rozpoczęte w czwartek manewry strategiczne Zapad-2017 odbywają się na Białorusi i na trzech poligonach na zachodzie Rosji. W sumie ma w nich wziąć udział 12 700 żołnierzy i 700 jednostek sprzętu z obu krajów.

Mimo zapewnień Mińska i Moskwy, że scenariusz ćwiczeń jest czysto obronny, wywołują one duże zaniepokojenie wśród sąsiadów Białorusi, zwłaszcza na Ukrainie, która w 2014 r. padła ofiarą rosyjskiej agresji.