Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt ostrzegł w środę pilotów zbankrutowanych linii lotniczych Air Berlin przed negatywnymi skutkami ich akcji protestacyjnej, polegającej na masowym braniu zwolnień lekarskich, i wezwał ich do powrotu do pracy.

Od wtorku linie lotnicze musiały anulować około 200 lotów z powodu nieobecności pilotów.

Dobrindt określił postępowanie pilotów mianem "ryzykownego manewru", który może narazić na szwank proces sprzedaży linii. "Mogę jedynie zaapelować do wszystkich, by poszli po rozum do głowy" - powiedział. Jak dodał, zaistniała sytuacja jest niekorzystna dla procesu przejęcia przewoźnika przez nowego właściciela.

Kierownictwo Air Berlin oświadczyło, że spodziewa się przywrócenia normalnego ruchu w czwartek. Liczba zwolnień lekarskich maleje, piloci wracają do pracy - poinformował zarząd linii.

Linie Air Berlin, drugie co do wielkości w Niemczech, musiały w zeszłym miesiącu wystąpić o ochronę przed wierzycielami, kiedy ich udziałowiec - linie Etihad Airways - wstrzymał finansowanie po latach strat.

Do 15 września przyjmowane są oferty na zakup aktywów Air Berlin; zdaniem obserwatorów największą część kupi Lufthansa. Decyzje mogą zapaść już 21 września, na trzy dni przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech.

Piloci obawiają się, że po zmianie właściciela dojdzie do zwolnień i obniżki wynagrodzeń.

Komisja Europejska zatwierdziła w tym miesiącu kredyt w wysokości 150 mln euro, jaki niemiecki rząd przyznał będącym w upadłości liniom Air Berlin w celu zapewnienia kontynuowania połączeń. Kredyt ma pozwolić na uporządkowaną likwidację tych linii.

Air Berlin od kilku lat odnotowuje straty; w 2016 roku wyniosły one 780 mln euro. Łączne zadłużenie tych linii to blisko 1,2 mld euro.