Rząd nie zajął stanowiska ws. reparacji, na razie trwa debata publiczna - podkreśla wiceszef MON Michał Dworczyk. Zdaniem Roberta Tyszkiewicza (PO) to "awantura na użytek wyłącznie wewnętrzny"; Marek Jakubiak (Kukiz'15) uważa, że temat reparacji wobec Niemiec nie jest zamknięty.

W sierpniu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec. BAS skończyło prace nad ekspertyzą; dokument, który liczy 40 stron, został już przekazany posłowi - poinformował w niedzielę PAP dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka.

O komentarz w tej sprawie poproszeni zostali politycy w niedzielnym programie, który realizują wspólnie Radio Zet i tv Polsat News. Wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk pytany, czy widział opinię BAS, odpowiedział przecząco. "Na razie mówimy o dokumencie, którego nie znamy, dlatego jakieś szersze komentowanie nie miałoby większego sensu" - podkreślił.

Dworczyk zauważył, że na temat reparacji rozmawia się tak, "jakby rząd oficjalnie wystąpił z jakimś projektem". "Na razie mamy do czynienia z pewną debatą publiczną" - powiedział, dodając, że "na razie rząd nie zajął jeszcze stanowiska w tej sprawie" - stwierdził. Zaznaczył jednocześnie, że fakty są "bezsporne", a Polska nie otrzymała reparacji po II wojnie światowej.

Rzecznik prezydenta Krzysztofa Łapiński zgodził się z Dworczykiem, że "bezsporne jest", iż Polska nie uzyskała takich reparacji. "Z jednej strony moralnie się to nam należy (...); tylko jest pytanie, czy dzisiaj uda się, czy naszej dyplomacji, naszemu rządowi by się udało, bo wiemy, że Niemcy nie będą skorzy do płacenia z wielu względów" - ocenił.

Z kolei wiceszef MON Bartosz Kownacki, który gościł w TVP Info ocenił, że Polska mogłaby się zrzec wszystkich dotacji unijnych, gdyby Niemcy wypłacili nam choćby połowę reparacji. Jak stwierdził, nie ma żadnego dokumentu czy aktu państwa polskiego - czy nawet "półpolskiego, kolonii sowieckiej" - w którym by się zrzekano reparacji, w związku z czym sprawa jest otwarta.

"(...) I warto się nad tym zastanowić dzisiaj, w kontekście tego, co narzuca nam państwo niemieckie, które mówi, że nie wiadomo, czy za dwa, trzy lata będą fundusze unijne. To, na jakim poziomie my się znajdujemy, jest konsekwencją działań niemieckich. Pewnie gdyby do II wojny światowej nie doszło, to dzisiaj to Polska wspomagałaby inne kraje w Europie Wschodniej i Środkowej, dając ogromne pieniądze na rozwój ich gospodarek" - mówił.

Robert Tyszkiewicz (PO) ocenił natomiast (w Radiu Zet i Polsat News), że dyskusja o reparacjach jest "awanturą na użytek wyłącznie wewnętrzny". "Nie tak załatwia się sprawy w dyplomacji o takiej skali trudności (...) nie podchodzi do tak drażliwej kwestii w sposób do tego stopnia nieskoordynowany" - mówił poseł. Zwrócił też uwagę, że ze wszystkich narodów, z którymi Polskę łączy "dramatyczna historia", to Niemcy "chyba najgłębiej dokonały takiego wewnętrznego rozliczenia ze spuścizną przeszłości II wojny światowej". Poseł podkreślał, że w ciągu ostatnich "dwudziestu paru lat" relacje polsko-niemieckie były czymś "absolutnie kluczowym", a pojednanie polsko-niemieckie było stawiane za wzór.

Marek Jakubiak z ruchu Kukiz'15 przekonywał, że temat reparacji wobec Niemiec nie jest zamknięty. "Bułgaria przed chwilą uzyskała takie reparacje" - przypomniał Jakubiak. "Świat powinien się dowiedzieć, ile Polskę kosztowała II wojna światowa" - stwierdził poseł, dodając, że nie można tkwić w "nieznośnej manierze" darowania win w imię "dobrych przyszłych stosunków".

W TVP Info marszałek województwa mazowieckiego z ramienia PSL Adam Struzik mówił, że dziwią go głosy oburzenia, iż w ogóle wywołaliśmy temat reparacji. "Czy jest zakaz mówienia w Unii o tym, co jest niewygodne dla Niemiec? Zbadajmy temat, jeśli się okaże, że możemy reparacje uzyskać, to powinniśmy iść tą drogą. Tu jest duża rola polskiej dyplomacji, polityków, prawników. W mojej ocenie reparacje nam się należą. Sytuacja w naszym kraju wyglądałaby lepiej, gdyby zadośćuczyniono nam w minionym czasie, Polakom inaczej by się żyło" - powiedział Struzik.

Rzecznik PSL Jakub Stefaniak mówił natomiast (w radiu Zet i Polsat News), że "jeśli mamy po te reparacje sięgać, to może warto zastanowić się, po pierwsze, kto ma je dostać". "Po drugie - pytanie, czy to chodzi o żywą gotówkę" - dodał Stefaniak.

Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński ocenił, że mówienie o tym, że rząd nie zajął jeszcze stanowiska "jest bardzo płytkie", ponieważ przedstawiciele rządu "wielokrotnie wypowiadają się na temat reparacji". Uzyskanie ich uznał za niemożliwe. "To jest nie do zrobienia, nikt Polakom tych pieniędzy nie da" - powiedział Zembaczyński.

Piotr Misiło (Nowoczesna) w TVP Info stwierdził, że jeśli na gruncie prawa międzynarodowego istnieje jakakolwiek szansa na uzyskanie reparacji, to oczywiście wszyscy Polacy powinni się o to starać. "Moim zdaniem, taka szansa nie istnieje, ale mogę się mylić" - dodał.

W piątek rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert oświadczył, że Polska nie zgłosiła dotąd oficjalnie żadnych roszczeń reparacyjnych; potwierdził stanowisko władz w Berlinie, że kwestia roszczeń jest zarówno prawnie, jak i politycznie ostatecznie uregulowana.