Francuski premier Edouard Philippe przedstawił w czwartek założenia reformy kodeksu pracy, jaką rząd prezydenta Emmanuela Macrona chce szybko wprowadzić za pomocą pięciu dekretów. To reforma ambitna, zrównoważona i sprawiedliwa - zapewnił premier.

Zaprezentowane organizacjom pracodawców i związkowcom po dwóch miesiącach konsultacji projekty liczące w sumie 200 stron mają na celu "nadrobienie straconych lat i zmarnowanych okazji" z punktu widzenia walki z bezrobociem - powiedział Philippe. Wynosi ono we Francji 9,8 proc.

Reforma ma uelastycznić warunki płacy i pracy zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach, by skłonić właścicieli do zatrudniania nowych pracowników. M.in. ogranicza odszkodowania za zwolnienia, skraca terminy na złożenie skarg do sądów pracy i dopuszcza negocjowanie warunków zatrudnienia w firmach do 50 pracowników bez udziału związków zawodowych.

Wszystko po to, by "dostosować prawo pracy do potrzeb". "Po raz pierwszy reforma kodeksu pracy daje priorytet najmniejszym, małym i średnim firmom" - powiedziała minister pracy Muriel Penicaud. We Francji zatrudniają one połowę wszystkich pracowników.

Szef konfederacji małych i średnich firm CPME Francois Asselin pochwalił reformę jako "szczególnie pragmatyczną".

Największa centrala związkowa CFDT wyraziła rozczarowanie przedstawionymi projektami. Jej szef Laurent Berger określił reformę ją jako straconą szansę "wprowadzenia dialogu społecznego jako centralnego elementu zarządzania przedsiębiorstwami".

Druga co do wielkości centrala CGT zapowiedziała już na 12 września uliczne protesty przeciwko reformie. "Wszystkie nasze obawy się potwierdziły. To koniec umów o pracę" - powiedział po wyjściu z siedziby premiera sekretarz generalny CGT Philippe Martinez.

Przez dekady kolejne prawicowe i lewicowe francuskie rządy próbowały zreformować prawo pracy, ale pod naciskiem ulicznych protestów łagodziły wprowadzane zmiany. Stąd reformę uważa się za największy dotąd test dla przywództwa - w kraju i na szczeblu europejskim - wybranego w maju Macrona, który traci poparcie w sondażach.

Przyjęcie reformy w drodze dekretów, a nie ustaw, przyspieszy całą procedurę i zaoszczędzi rządowi debat parlamentarnych. (PAP)