Wypowiedź Borysa Budki w niemieckiej prasie potraktowano bardzo instrumentalnie, telewizja państwowa zrobiła z tego jakąś wielką historię, a cała sprawa to burza w szklance wody - ocenił w środę wiceszef PO Tomasz Siemoniak.

Siemoniak pytany w radiu TOK FM o słowa wiceszefa Platformy Borysa Budki z wywiadu dla "Die Zeit", w którym wezwał on UE do zastosowania ultimatum wobec Polski stwierdził, że nie ma co robić z tej wypowiedzi takiej burzy.

"Potraktowano to bardzo instrumentalnie, telewizja państwowa zrobiła z tego jakąś wielką historię. Ja myślę, że i ten kontekst wewnątrz Platformowy i cała sprawa jest taką wielką burzą w szklance wody. Ja uważam, że nie należy wzywać Unii do żadnych ultimatów, ja się obawiam, że po prostu bez żadnego wzywania będziemy obserwowali tydzień po tygodniu osłabianie pozycji Polski i to będzie się przekładało na interesy Polaków" - podkreślił Siemoniak.

Na uwagę, że nawet ci Polacy, którzy nie popierają obecnej władzy, nie lubią jak źle mówi się o Polsce poza jej granicami, polityk PO powiedział, że politycy PiS-u także udzielają wywiadów w mediach zagranicznych.

Zapytany, czy nie ma poczucia, że w mediach zachodnich należy rozmawiać nieco inaczej niż w mediach krajowych, Siemoniak odpowiedział, że w mediach zagranicznych "trzeba brać pod uwagę to, że zagraniczny czytelnik ma trochę mniejszą wiedzę lub nie zna całego kontekstu". "Trzeba zawsze patrzeć na interes Polski i dobrze o Polsce mówić. Natomiast jeśli rządzący popełniają jakieś błędy, to ja nie widzę tutaj żadnej przeszkody w tym, żeby o tym mówić" - podkreślił Siemoniak.

"Oczywiście lojalność wobec Polski, państwa polskiego, obowiązuje, natomiast nie jest tak, że żyjemy w jakimś odizolowanym świecie i zagraniczne media, obserwatorzy, politycy nie są w stanie się sami zorientować co do sytuacji w Polsce" - dodał polityk PO.