Współpraca Rosji z Donbasem - obwodami donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy - staje się faktem; Rosja już kupuje w Donbasie węgiel, przy czym chodzi jej nie tyle o korzyści gospodarcze, ile o wspieranie Donbasu - pisze "Niezawisimaja Gazieta".

"Rosja kupuje w Donbasie węgiel do swojej elektrowni i w celu reeksportu. Jak uważają eksperci, można wymyślić również inne +punkty styczne+, czyli inne zbieżne interesy. Co prawda, sądząc z ocen ekspertów, taka integracja niekoniecznie przyniesie Rosji oczywistą korzyść gospodarczą. Chodzi tu raczej o to, by w zaistniałych okolicznościach dać Donbasowi możliwość przeżycia" - wskazuje rosyjski dziennik w poniedziałkowym wydaniu.

Przypomina, że w zeszłym tygodniu wiceminister gospodarki Rosji Anatolij Janowski powiedział, że węgiel z obwodów donieckiego i ługańskiego Rosja częściowo kupuje na potrzeby elektrowni w obwodzie rostowskim, "a główna ilość idzie tranzytem przez terytorium Rosji na eksport". Wówczas niektóre media, w tym agencja Reutera, oceniły, iż resort gospodarki Rosji przyznał tym samym, że Moskwa zajmuje się reeksportem węgla z Donbasu.

Eksperci oceniają, że Rosję i Donbas mogą również łączyć inne "punkty styczne" - wskazuje "NG". "Rosja jest zainteresowana kupowaniem od Donbasu dolomitów, metali czarnych, antracytów, soli" - przytacza dziennik opinię Aleksandra Timofiejewa z Rosyjskiego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Gieorgija Plechanowa. Z kolei Donbas jest zainteresowany dostawami energii elektrycznej na swoje terytorium i pojawieniem się rynków zbytu, od których jest obecnie odcięty - powiedział gazecie ten ekspert.

Timofiejew podkreślił, że do 2013 roku obwody doniecki i ługański zajmowały odpowiednio drugie i piąte miejsce w przemyśle Ukrainy. Problemem jest jednak to, że zakłady w Donbasie są już bardzo wyeksploatowane, "katastroficzna jest sytuacja w sferze inwestycji i wysoko wykwalifikowanych kadr" - przyznał rozmówca "NG". Ocenił on także, że "nieokreślony statusu polityczno-prawny" sprawia, że towary produkowane w Donbasie nie mogą otrzymać zezwoleń eksportowych od władz Ukrainy.

Inna ekspertka Tatiana Miniejewa powiedziała "NG", że istnieje kilka wariantów rozwoju współpracy gospodarczej Rosji i Donbasu. "Pierwszy - prywatne firmy rosyjskie kupują towary w Donbasie, Donbas otrzymuje żywą gotówkę. Drugi - wszystkie firmy z Donbasu otrzymują rosyjski +meldunek+ i wtedy teoretycznie mogą swobodnie handlować z całym światem. Taki model działa w Naddniestrzu; zakłady tej nieuznanej (przez świat) republiki bez skrępowania oznaczają swoją produkcję (jako) made in Moldova" - mówi Miniejewa.

"NG" zauważa w artykule, że "na Kremlu już od dawna dojrzewała idea nadania specjalnego statusu ekonomicznego wschodnim obszarom Ukrainy i przekształcenia Donbasu niemalże w państwo w państwie". Gazeta przypomina, że Siergiej Głazjew, doradca prezydenta Władimira Putina, jeszcze w 2014 roku podkreślał znaczenie więzi łączących południowo-wschodnie obwody Ukrainy z Rosją. Głazjew "niejednokrotnie mówił o drodze grenlandzkiej dla Donbasu" - pisze "NG" (Grenlandia, autonomiczne terytorium Danii, nie należy - w przeciwieństwie do Danii - do UE - PAP).

"Niezawisimaja Gazieta" podaje, że jesienią br. odbędzie się forum gospodarcze Rosja-Donbas. Informuje również, że od marca br. działa komitet integracyjny o nazwie Rosja-Donbas, którego koordynatorem jest deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu) Andriej Kozienko. Komitet ten "to stale działająca struktura społeczna, której działalność ma na celu wzmocnienie procesu integracji humanitarnej, społecznej i kulturalnej Donbasu i Federacji Rosyjskiej" - podaje "Niezawisimaja Gazieta".