Z Teksasu na południu USA nadchodzą informacje o szkodach wyrządzonych w sobotę przez huragan Harvey, największy od 50 lat kataklizm, jaki nawiedził ten stan. Zniszczone są domy i siedziby firm. Władze ostrzegają przed powodziami na skutek ulewnych deszczy.

"Zajmie nam lata, zanim podniesiemy się z tej katastrofy" - powiedział Brock Long z federalnej agencji ds. sytuacji kryzysowych. Jego zdaniem przejście huraganu Harvey było wydarzeniem bez precedensu w historii Teksasu.

Charles Wax, burmistrz liczącego 10 tys. mieszkańców miasta Rockport na wybrzeżu, powiedział, że wiele domów, przedsiębiorstw i szkół zostało zniszczonych. Niesienie pomocy utrudnia fakt, że nie działa telefonia komórkowa. Rannych zostało 10 mieszkańców domu dla seniorów, z którego zerwany został dach.

W mieście Corpus Christi wiatr powyrywał drzewa i zrywał dachy z budynków. W przekazach telewizyjnych widać zniszczone domy, zalane ulice i samochody.

Z trzech zakładów karnych w hrabstwie Brazoria na południe od Houston ewakuowano 4,5 tys. więźniów, bo wystąpieniem z brzegów grozi tamtejsza rzeka Brazos.

Uderzając w Teksas ok. 50 km od Corpus Christi, Harvey był zaklasyfikowany do wysokiej, czwartej kategorii pod względem siły wiatru. W miarę przemieszczania się nad lądem osłabł i w sobotę wieczorem czasu polskiego stał się burzą tropikalną.

Czwarty stopień oznacza, że prędkość wiatru osiągała 209 km na godz., potem wiatry nad Teksasem wiały z prędkością ok. 90 km na godz.

Jednak agencja AP zaznacza, że niszczycielska siła huraganu dopiero da o sobie znać. Ulewne deszcze mają jeszcze trwać kilka dni, co grozi powodziami w wielu miastach, w tym w Houston, w czwartym co do wielkości mieście USA.

"Skupiamy się teraz na ekstremalnych i potencjalnie historycznych poziomach powodzi, jakie mogą wystąpić" - powiedział Eric Blake z Narodowego Ośrodka ds. Huraganów na Florydzie. W niektórych miejscach już spadło blisko pół metra słupa wody.

Nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych, ale wiatr uszkodził linie energetyczne, odcinając dostawy prądu dla blisko 300 tys. gospodarstw domowych na teksańskim wybrzeżu. Z powodu silnego wiatru ekipy ratunkowe nie mogły dotrzeć do wielu miejsc. Władze twierdzą, że upłynie wiele godzin, zanim możliwe będzie oszacowanie strat.

Ostatnim huraganem, który uderzył w USA z taką siłą, był w październiku 2005 roku huragan Wilma na Florydzie.

Uprzedzając ewentualne straty, prezydent USA Donald Trump wprowadził stan klęski żywiołowej w Teksasie, na wiosek gubernatora tego stanu Grega Abbotta, aby "uruchomić wszelkie możliwe siły, które wesprą władze w walce z żywiołem".

W sobotę Trump zapewnił na Twitterze, że monitoruje sytuację w Teksasie z prezydenckiej rezydencji w Camp David, gdzie spędza weekend. (PAP)