"Sueddeutsche Zeitung" krytykuje w poniedziałek szefa FDP Christiana Lindnera za sugestię, by traktować aneksję Krymu jak "trwałe prowizorium", które nie powinno blokować kontaktów z Rosją. Gdyby powstał rząd CDU-FDP, Lindner może zostać szefem MSZ Niemiec.

Przewodniczący Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Christian Lindner opowiedział się w sobotę za poprawą relacji z Rosją i wyraził obawę, że sytuacja na Krymie stanie się "trwałym prowizorium".

W wywiadzie dla gazet wydawanych przez grupę Funke Mediengruppe, Lindner powiedział, że Zachód powinien przedłożyć prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi propozycje, które pozwoliłyby mu na zmianę obecnej polityki "bez utraty twarzy". Zdaniem Lindnera sytuację na Krymie "trzeba będzie na razie traktować jak trwałe prowizorium".

Konflikt o Krym powinno się - jego zdaniem - "otorbić", by móc osiągnąć postęp w innych dziedzinach. Jak dodał, sankcje wobec Rosji nie powinny obowiązywać do czasu pełnej realizacji porozumienia z Mińska dotyczącego uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy. Pozytywne "kroki etapowe" powinny być nagradzane stopniowym znoszeniem sankcji - uważa szef FDP.

Komentator "Sueddeutsche Zeitung" Daniel Broessler zarzucił Lindnerowi, że swoją wypowiedzią pogłębia chaos w dyskusji o sankcjach, który służy tylko jednej osobie - Putinowi.

Zdaniem Broesslera prezydent Rosji nie spodziewał się ostrej reakcji Zachodu na aneksję ukraińskiego Krymu, uważając, że podobnie jak wojna w Gruzji nie doprowadzi ona do pogorszenia relacji. Nie był też przygotowany na jedność USA i UE w tej kwestii. "Prezydentowi Rosji pozostała obecnie tylko nadzieja, że jedność Zachodu się załamie, a uzasadnienie dla sankcji zniknie wskutek malejącej akceptacji mieszkańców (Europy)" - pisze autor komentarza.

Za "wielce obiecujący początek" zwrotu w podejściu do sankcji uważa się w Moskwie - zdaniem Broesslera - spór o nowe sankcje amerykańskie. Ustawa o sankcjach "zamyka prezydentowi Donaldowi Trumpowi możliwość specjalnych relacji z Moskwą, lecz zawiera także możliwość karania europejskich firm" - wyjaśnia komentator.

Broessler zaznacza, że sankcje przeciwko Rosji opierają się na "prostej zasadzie": "zostały wprowadzone jako odpowiedź na sytuację, której nie można było zaakceptować, i zostaną zniesione, gdy ta sytuacja się skończy".

Publicysta "SZ" zarzuca Lindnerowi, że nie odróżnia sankcji nałożonych na Rosję z powodu aneksji Krymu od dużo bardziej bolesnych sankcji związanych z konfliktem zbrojnym w Donbasie. Rosja może - realizując porozumienie z Mińska - doprowadzić do zniesienia tych sankcji - zauważa Broessler.

"Sugerując, że to Zachód musi zrobić pierwszy krok, by umożliwić wyjście ze ślepej uliczki, uczestnicy kampanii wyborczej w rodzaju Lindnera działają lekkomyślnie lub celowo na korzyść Putina" - ostrzega Broessler. "Sankcje nie stanowią agresji. Są umiarkowana reakcją na agresję Rosji przeciwko sąsiedniemu krajowi i służą obronie ukraińskiej suwerenności. I nie tylko to. Uzmysławiają, że naruszenie granic w Europie nie pozostaje bez konsekwencji" - podsumowuje.

W obecnej kadencji FDP znajduje się poza parlamentem, ponieważ w 2013 roku nie przekroczyła progu wyborczego. Z aktualnych sondaży wynika, że po wyborach 24 września liberałowie wejdą do Bundestagu z wynikiem ok. 8 proc. Zdaniem ekspertów wysoce prawdopodobny jest kierowany przez Angelę Merkel koalicyjny rząd chadeków CDU/CSU właśnie z FDP. W tym przypadku Lindner miałby duże szanse na objęcie stanowiska ministra spraw zagranicznych.