Turcja pozostaje kandydatem do członkostwa w Unii Europejskiej, jednak rozmowy akcesyjne nie ruszą do przodu bez zaprzestania łamania praw człowieka w tym kraju – to przesłanie europejskich decydentów przedstawione we wtorek w Brukseli stronie tureckiej.

We wtorek w Brukseli szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini i komisarz ds. rozszerzenia Johannes Hahn spotkali się ministrem spraw zagranicznych Turcji Mevlutem Cavusoglu oraz ministrem ds. europejskich Omerem Celikiem. Spotkanie było poświęcone turecko-unijnej współpracy politycznej.

"Prawa człowieka, praworządność, demokracja, podstawowe wolności, w tym wolność mediów są podstawowymi wymaganiami dla wszelkich postępów w kierunku wstąpienia do Unii Europejskiej" – powiedział Hahn. Zaznaczył, że UE jest ciągle zaniepokojona znaczną liczbą więzionych w Turcji dziennikarzy, pisarzy, naukowców, prawników i działaczy praw człowieka. "Wolność słowa i wolność zgromadzeń są podstawowymi prawami demokratycznego społeczeństwa" - zaznaczył.

Mogherini podkreślała, że choć rozmowy ze stroną turecką były konstruktywne, a współpraca i dialog muszą być utrzymane, to potrzebne są „konkretne, pozytywne kroki” w takich obszarach, jak praworządność i fundamentalne wolności. Wskazywała, że w Turcji w więzieniach zostało zamkniętych wielu działaczy opozycyjnych, dziennikarzy i obrońców praw człowieka.

Cavusoglu odpowiedział z kolei na krytykę Mogherini i Hahna dotyczącą procesu znanych dziennikarzy w Turcji i aresztowania w tym kraju aktywistów działających na rzecz praw człowieka, mówiąc, że UE nie powinna być wprowadzana w błąd przez "pseudodziennikarzy, którzy pomagają w działalności terrorystycznej".

"Są tacy dziennikarze, żołnierze, politycy, którzy w ubiegłym roku przyczynili się do zamachu stanu i muszą zostać za to osądzeni" - mówił.

Turcja prowadzi negocjacje akcesyjne z UE od 2005 roku; od tamtej pory postęp w rozmowach jest niewielki. W listopadzie 2016 roku Parlament Europejski wezwał Komisję Europejską do formalnego zamrożenia negocjacji z tym krajem, czego dotychczas KE nie zrobiła. Również wtedy stanowisko eurodeputowanych wywołało protesty Ankary.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)