Tempo prac nad projektem ustawy o Sądzie Najwyższym jest "dostosowane do reguł narzucanych przez opozycję", która nie chce wnikać w meritum i niczego reformować - powiedział przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Stanisław Piotrowicz (PiS).

W ubiegłym tygodniu w środę wieczorem na stronach Sejmu został opublikowany projekt PiS nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. Przewiduje on m.in. trzy nowe Izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Pierwsze czytanie projektu przeprowadzono w Sejmie w tym tygodniu we wtorek. Następnie, w nocy z wtorku na środę, odbyło się drugie czytanie projektu. Podczas nocnej burzliwej debaty zgłoszono ponad tysiąc poprawek.

Piotrowicz, pytany w radiowej Trójce o szybkie tempo procedowania w Sejmie projektu ustawy o Sądzie Najwyższym i o to, czy nie można było tego rozłożyć na dłużej - dyskutować nad każdą z poprawek, pracować spokojnie i merytorycznej, odpowiedział: "Pewnie pan redaktor ma rację, że można byłoby dyskutować spokojniej i dłużej, tylko jest kwestia tego rodzaju, że trzeba się dostosowywać do reguł narzucanych przez opozycję".

"Opozycja nie chce wnikać w meritum. Opozycja nie chce dyskutować. Opozycja ma zgoła odmienne plany. Opozycja nie chce niczego reformować. Zadaniem opozycji jest dbać o to, żeby było tak jak było. Więc nie da się połączyć wody z ogniem. Więc już nie wiem, ile dni debata trwała, nie zmierzałaby ona do wypracowania jakiegoś konsensusu, jakichś rozwiązań" - ocenił.

"Proszę zwrócić uwagę, że moje ugrupowanie zachowuje się elastycznie. Było to widać przy ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, kiedy opozycja składała poprawki. Niektóre z tych poprawek - dość istotne - zostały wtedy przyjęte. Co pan myśli, że to doceniono, że uwzględniamy głos opozycji? Nic podobnego, padały buńczuczne wypowiedzi, że przesyłamy buble i to opozycja naprawia te buble" - dodał Piotrowicz.

"Jeśli ktoś ma wątpliwości, kto jak się zachowuje na sali sejmowej, to wystarczy porównać zachowanie opozycji przez minione osiem lat, kiedy powodów do agresji mogło być wiele, a jednak wszyscy dyskutowali merytorycznie. (...) Dzisiejsza opozycja zainteresowana jest wywoływaniem awantur, a nie debatą merytoryczną" - ocenił.

Piotrowicz pytany był także o wtorkowe wieczorne wystąpienie w Sejmie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Było ono reakcją na wcześniejszą wypowiedz Borysa Budki (PO). Budka mówił: "Pan jest wyjątkową osobą, ponieważ amnezję, którą pan potrafił uruchomić we właściwym czasie, pan ją uruchamia wtedy, gdy zmieniają się pana poglądy. Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości, bo na szczęście był ktoś, kto rozumiał, na czym polega trójpodział władzy. Tym aktem prawnym, tym zestawem ustaw państwo próbujecie zdusić polską demokrację".

Na te słowa zareagował Jarosław Kaczyński. "Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata; niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami" - oświadczył lider PiS.

Odnosząc się do tego, Piotrowicz powiedział, że Jarosław Kaczyński "jest chyba jednym z najstarszych parlamentarzystów, człowiekiem zasłużonym dla Polski, w moim odczuciu prawdziwym mężem stanu". "Jego wczorajszą wypowiedź trzeba widzieć w szerszym kontekście. Od wielu przecież już lat jest atakowany, a w tej kadencji Sejmu w sposób szczególny, i to przez ludzi, którzy niczym się dla Polski nie zasłużyli, a jeżeli chodzi o wiek - mogliby być wręcz jego wnukami".

"Ci ludzie w sposób bezpardonowy atakują i prowokują, i myślę, że w takim momencie, w chwili pewnego zmęczenia i wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją uderzono w to, co jest jego największa wartością, kiedy uderzono w jego uczucia - proszę zwrócić uwagę, ci ludzie, te środowiska, które rozpętały kiedyś przemysł nienawiści wobec śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dziś cytują jego wystąpienia, robią to przewrotnie i cynicznie" - ocenił Piotrowicz.

Dopytywany, przyznał, że prezesowi PiS "puściły nerwy". "To prawda, ale proszę zwrócić uwagę, że dotychczas zawsze panował (nad emocjami). Przychodzi jednak taki moment, kiedy użył takich sformułowań, jakich użył".

Pytany, czy Kaczyński powinien przeprosić, powiedział, że prezes Kaczyński zawsze się bardzo elegancko zachowywał. Przypomniał, że złożył gratulacje Donaldowi Tuskowi po wyborze na przewodniczącego Rady Europejskiej. "Myślę, że jest jakaś blokada w człowieku, że na tego rodzaju agresywne zachowania rodzi się kontrreakcja. Być może, że jak emocje ochłoną, być może (...)". "Ja niczego sugerował nie będę, tym bardziej, że ja się z nim utożsamiam w tej sytuacji, tym bardziej że moim nazwiskiem poniewierają w Sejmie zupełnie bezpodstawnie" - dodał.