Demokracja w Polsce ma się bardzo dobrze, politycy opozycji mogą protestować i wygadywać nawet największe głupoty - tak rzecznik PiS Beata Mazurek skomentowała PAP niedzielną demonstrację przed Sejmem, zorganizowaną przez opozycję w związku z planowaną przez PiS reformą sądownictwa.

"Jak na kilkudniową mobilizację i zaangażowanie się całej totalnej opozycji i jej akolitów z PO, Nowoczesnej, PSL, Partii Razem, SLD, KOD, to frekwencja wydaje się mocno słaba. Niektórzy się śmieją, że nawet nie wszyscy działacze partyjni się stawili" - powiedziała PAP Mazurek.

"Uderza brutalny i agresywny język. Pojawia się wprost nawoływanie do przemocy "kostką brukową", żeby walczyć z legalną i demokratycznie wybraną władzą - to szokuje i trzeba jasno powiedzieć - ci, którzy tak mówią, biorą odpowiedzialność za ewentualną przemoc i agresję" - dodała.

Mazurek oceniła również, że szokuje udział sędziów w - jak podkreśliła - "partyjnej, politycznej demonstracji".

"To tylko potwierdza jak bardzo reforma wymiaru sprawiedliwości jest potrzebna. Cel tej manifestacji i hasło jest jedno: elity III RP są zgodne w jednym - +być tak, jak było, demokracja jest wtedy, gdy my rządzimy" - podkreśliła rzecznik PiS.

Kilka tys. przedstawicieli opozycji - m.in. KOD - protestowało w niedzielę przed Sejmem przeciw planom zmian w sądownictwie. Pod adresem PiS i Jarosława Kaczyńskiego padły zarzuty "zaprowadzenia dyktatury" i groźby "rozliczenia". O prezydencie RP zgromadzeni skandowali: "będziesz siedział".

Demonstrację zorganizowały partie i środowiska opozycyjne, m.in. PO, Nowoczesna, KOD, Obywatele RP, Partia Razem.

Według szacunków policji protest przed Sejmem zgromadził ok. 4,5 tys. osób; policja nie zanotowała incydentów.