Witold Zembaczyński (Nowoczesna) uważa, że wtorkowe przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Amber Gold prok. Barbary Kijanko "to 200 straconych minut dla wyjaśnienia sprawy Amber Gold". Pani prokurator Kijanko udowodniła, że jest femme fatale tej afery - ocenił poseł.

"To 200 straconych minut dla wyjaśnienia sprawy Amber Gold; pani prokurator Kijanko udowodniła, że jest femme fatale tej afery. Jej cała linia zeznań była wyłącznie nastawiona na to, żeby zadbać o swój przyszły interes procesowy. Trzeba wspomnieć, że komisja śledcza już na podstawie zgromadzonych do tej pory materiałów, złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez panią prokurator Kijanko" - podkreślił Zembaczyński w Polskim Radiu 24.

"Prok. Kijanko dążyła do tego, żeby wykorzystać maksymalnie swój prawniczy talent - nie odpowiadając na pytania, bądź twierdząc, że czegoś nie pamięta" - zauważył poseł odnosząc się do wtorkowego przesłuchania świadka przed komisją śledczą. Jak podkreślił, słowa Barbary Kijanko, że jest "tylko człowiekiem i każdy może popełnić błędy" to "jedyne szczere, jakie usłyszeliśmy w czasie tego posiedzenia".

"Przykro było słuchać tych żałosnych wynurzeń, bo praktycznie wszystkie pytania były daremne, a odpowiedzi wymijające" - zaznaczył Zembaczyński.

Jego zdaniem prok. Kijanko "chce sprawnie, gładko przejść w stan spoczynku - zamknąć ten rozdział w życiu, jakim była jej nieudolność w postępowaniu przygotowawczym w sprawie Amber Gold". "Ale ja zawsze powtarzam, że na wyjściu trzeba się rozliczyć" - zaznaczył.

Kijanko była prokuratorem referentem prowadzącym sprawę Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz w pierwszej fazie postępowania, po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego pod koniec 2009 r. KNF podejrzewała, że Amber Gold prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Kijanko jako referent sprawy w styczniu 2010 r. odmówiła wszczęcia postępowania, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.

Po tym, gdy w kwietniu 2010 r. sąd uwzględnił zażalenie KNF, wszczęte zostało dochodzenie, które Kijanko umorzyła w sierpniu 2010 r. Sąd w grudniu uwzględnił kolejne zażalenie KNF. W maju 2011 r. Kijanko zawiesiła postępowanie w związku z przedłużaniem się opracowania opinii biegłego. Wznowiono je dopiero wiosną 2012 r. gdy postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Prok. Kijanko miała być - jeszcze w zeszłym roku - pierwszym świadkiem przesłuchanym przez komisję śledczą, dotąd była już dwukrotnie wzywana przez komisję i nie stawiała się przedkładając zwolnienia lekarskie. We wtorek prok. Kijanko powiedziała, że powody jej wcześniejszego niestawiennictwa przed komisja śledczą są ogólnie znane i jest to jej stan zdrowia.

Na wiele szczegółowych pytań członków komisji prok. Kijanko odpowiadała, że nie pamięta. "Trudno mi odnieść się do faktów, które miały miejsce siedem lat temu" - wskazywała. Dodawała, że nie potrafi "odtworzyć procesów myślowych" z tamtego czasu. Przy niektórych pytaniach milczała. (PAP)