Prokuratura Rejonowa w Wieliczce umorzyła śledztwo w sprawie namawiania nastolatka do targnięcia się na własne życie poprzez udział w niebezpiecznej grze internetowej - poinformował w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.

"Powodem umorzenia było stwierdzenie, że czynu nie popełniono. Nie stwierdzono też, by małoletni kontaktował się z kimś, kto gra w tę grę internetową. Z tych względów postępowanie umorzono" – powiedział prok. Hnatko.

Zawiadomienie w tej sprawie złożyło Kuratorium Oświaty w Krakowie.

Jak ustalono, 14-letni uczeń jednej z podkrakowskich szkół podstawowych chwalił się kolegom, że gra w popularną "grę" internetową i w związku z nią ma obrażenia na nodze. W trakcie zorganizowanego przez dyrekcję szkoły spotkania z uczniami zaprzeczył jednak, aby grał w jakąś grę i wykonywał zadania, polegające m.in. na samookaleczaniu. Jak stwierdził, sytuację wymyślił, dla żartu.

W sprawie przesłuchano niektórych rodziców dzieci, dyrektora szkoły, wychowawców, uzyskano także dokumentację w postaci opinii psychologicznej. Dowody te doprowadziły do wniosku, że 14-letni pokrzywdzony nie grał w grę internetową, a zadrapania na nodze powstały podczas zabawy, a nie z celowego działania.

Nie stwierdzono też, by uczeń kontaktował się z kimś, kto gra w niebezpieczną "grę" internetową. Dlatego postępowanie umorzono.

Podobne postępowania wszczęło kilka prokuratur w kraju, badając przypadki m.in. samookaleczeń nastolatków.

Sprawą niebezpiecznej "gry", powodującej samookaleczenia, zainteresował się m.in. Rzecznik Praw Dziecka, MSWiA i Ministerstwo Cyfryzacji. Prokuratura Krajowa zwróciła się do Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwa Cyfryzacji o podjęcie działań na rzecz zablokowania stron internetowych, na których się znajduje. MEN rozesłało do kuratoriów list z ostrzeżeniem do szkół.

"Trzeba obserwować nastrój dzieci i uświadomić im, że z każdej aktywności w sieci mogą się wycofać" - zalecała w rozmowie z PAP na temat "gry" Martyna Różycka, członkini zespołu dyżurnet.pl - punktu kontaktowego reagującego na anonimowe zgłoszenia internautów o potencjalnie niezgodnych z prawem treściach w internecie.

"Dzieci trzeba uświadomić, że jeżeli w pewnym momencie wciągnie się w taką czy inną grę, znajomość, jakąkolwiek aktywność w sieci - i na początku będzie fajnie, a potem czuje się niekomfortowo, ma prawo bez żadnych konsekwencji wyłączyć się z tej gry, zamknąć komputer, nie odpowiadać na mejle, zablokować użytkownika. I powiedzieć o tym osobie dorosłej" - podkreśliła Różycka.

Ekspertka powiedziała, że zazwyczaj najbardziej podatne na tego typu manipulacyjne "gry" są dzieci wyizolowane, samotne, niepewne swojej wartości, delikatniejsze i wrażliwsze od rówieśników. Takie osoby - jej zdaniem - być może chcą zdobyć pozycję w grupie przez tego typu ryzykowne zachowania.