Służby specjalne Rosji wykorzystują gangi do brudnej roboty – twierdzi brytyjski analityk.



Po wtorkowym zabójstwie dowódcy sił specjalnych ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR pułkownika Maksyma Szapowała prokuratura mówi o rosyjskim śladzie w zamachu. Do takiej wersji przekonywał wczoraj główny prokurator wojskowy Anatolij Matios. Wczoraj w ten sam sposób – w wybuchu bomby w samochodzie – zginął pułkownik kontrwywiadu Jurij Wozny. Także w tym przypadku, choć na razie nieoficjalnie, jedno z wyjaśnień zabójstwa zakłada udział Rosjan.
Nie po raz pierwszy. Taka interpretacja pojawia się na Ukrainie w przypadku niemal każdego głośnego morderstwa. Jak pisze w swoim opracowaniu pt. „Krymintern. Jak Kreml wykorzystuje rosyjską sieć kryminalną w Europie” Mark Galeotti, przy tego typu zabójstwach nie musi wcale chodzić o bezpośredni udział państwa. Analityk Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych przekonuje, że w wojnie hybrydowej przeciw Zachodowi i Ukrainie użytecznym narzędziem jest sieć powiązań służb wywiadowczych z zorientowanym „patriotycznie” światem przestępczym.
W przypadku zamachów przydatni są płatni zabójcy, którzy nie muszą być na etatach agencji wywiadowczych. Przy finansowaniu prokremlowskich organizacji swoje zadania spełniają z kolei wypracowane przez lata kanały prania i przerzutu wyczyszczonych pieniędzy. W sieci powszechne staje się zatrudnianie ad hoc hakerów. Galeotti, opisując działalność tego swoistego Kryminternu – kryminalnej międzynarodówki – na Zachodzie cytuje anonimowego bossa mafijnego, który wyjaśnia filozofię działania tego systemu. – Mamy do dyspozycji to, co najlepsze z dwóch światów. Z Rosji siłę i bezpieczeństwo. Z Europy bogactwo i komfort – mówi.
„Tym, co czyni rosyjski świat przestępczości zorganizowanej groźnym, jest rosnąca liczba dowodów na jego związki z państwowym aparatem bezpieczeństwa. Przede wszystkim wywiadem cywilnym, wojskowym i Federalną Służbą Bezpieczeństwa” – pisze Galeotti. Dodaje, że państwa Zachodu i byłe republiki radzieckie mają nawet swoje kryminternowskie specjalizacje. W przypadku Łotwy, Bułgarii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii to pranie brudnych pieniędzy. Kluczowe w szmuglowaniu ludzi są Berlin, Kaliningrad, Odessa, Petersburg, Ryga i Sztokholm. Według analityka wykorzystywane są również duże skupiska ekspatów rosyjskich. Przede wszystkim na Cyprze, w Grecji, na Łotwie i hiszpańskiej Costa del Sol. Do tego patriotyczni hakerzy, np. z grup ATP 28 (ma być powiązana z wywiadem wojskowym) i ATP 29 (powiązana z FSB).
Analizując przykład Ukrainy i dokonywanych na jej terytorium zabójstw i zamachów, wyraźnie widać podobieństwa do Kryminternu zdefiniowanego przez Galeottiego. Marcowego ataku na polski konsulat w Łucku dokonała z nielegalnie posiadanego RPG osoba, której tożsamości do dziś nie ustalono. Nie udało się również wskazać odpowiedzialnego za wrzucenie w czerwcu na teren ambasady USA w Kijowie paczki z ładunkiem wybuchowym. Oba kraje wspierają Ukrainę w jej wojnie z rosyjską agresją.
Nie wyjaśniono do końca zamachu na komendanta batalionu czeczeńskiego walczącego po stronie Ukraińców na Zagłębiu Donieckim Adama Osmajewa, którego ciężko raniono w czerwcu. Wiadomo, że Osmajew w lutym 2012 r. – w szczycie rządów obalonego dwa lata później przez Majdan prezydenta Wiktora Janukowycza – został aresztowany w Odessie podczas spektakularnej, wspólnej operacji ukraińskiej SBU i rosyjskiej FSB pod zarzutem przygotowywania zamachu na premiera Władimira Putina. W Rosji trwała wówczas kampania przed wyborami prezydenckimi. – Informację potwierdzam, ale na razie jej nie komentuję – odnosił się do tamtych wydarzeń rzecznik Putina Dmitrij Pieskow.
Również w przypadku byłego dowódcy specnazu HUR pułkownika Maksyma Szapowała da się znaleźć rosyjskie ślady. Jak podała wczoraj „Ukrajinśka Prawda”, jego żołnierze ochraniali zabitego w marcu tego roku byłego deputowanego do rosyjskiej Dumy Dienisa Woronienkowa. Woronienkow mieszkał na Ukrainie od grudnia 2016 r. i oprócz tego, że był zaangażowany w nielegalne przejęcia nieruchomości w Moskwie, zeznawał w sprawie przeciw Janukowyczowi i w sprawie o przemyt narkotyków, czym mieli się zajmować oficerowie FSB (Woronienkow w przeszłości pracował w rosyjskiej Federalnej Służbie Kontroli Obrotu Narkotykami). Kilka godzin po zabójstwie rzecznik prezydenta Rosji zdementował pogłoski o zleceniu zabójstwa przez rosyjskie władze, mimo że strona ukraińska nie zdążyła jeszcze sformułować takiego zarzutu.