Policja w Hongkongu zatrzymała w środę uczestników prodemokratycznego protestu; niektórzy z nich wspinali się na pomnik symbolizujący zwrócenie Chinom tej byłej kolonii brytyjskiej. W czwartek do Hongkongu ma przybyć prezydent Chin Xi Jinping.

Hongkong powrócił do Chin 1 lipca 1997 roku. Główne uroczystości rocznicowe odbędą się w sobotę. W byłej brytyjskiej kolonii coraz głośniej słychać apele o demokrację i obawy przed podważaniem przez komunistycznych przywódców w Pekinie zasady "jeden kraj, dwa systemy", na podstawie której ma funkcjonować Hongkong.

Przed wizytą Xi w Hongkongu bardzo zaostrzono środki bezpieczeństwa.

W środę przed pomnikiem symbolizującym powrót Hongkongu do macierzy zebrało się ok. 30 osób, w tym przywódca protestów studenckich Joshua Wong. Demonstranci rozwinęli czarny transparent z żądaniem pełnej demokracji dla Hongkongu i bezwarunkowego uwolnienia noblisty Liu Xiaobo, u którego zdiagnozowano ostatnio raka wątroby.

"Demokracja teraz. Uwolnić Liu Xiaobo. Nie chcemy Xi Jinpinga. Chcemy Liu Xiaobo" - skandowali uczestnicy demonstracji.

Podczas wizyty w Hongkongu Xi ma m.in. zaprzysiąc nową szefową tamtejszych władz Carrie Lam.

"Chcemy powiedzieć Xi Jinpingowi, że pomyślność Hongkongu to tylko fasada. Kiedy nie widać demokracji, musimy podjąć działania, by przeciwstawić się temu systemowi" - wołał Wong do mikrofonu. Żądał też od prezydenta uwolnienia Liu Xiaobo.

Gdy czterech policjantów niosło go do policyjnego radiowozu, Wong krzyczał: "Mieszkańcy Hongkongu, nie poddawajcie się. Protestujcie 1 lipca". Oczekuje się, że w organizowanej co roku 1 lipca prodemokratycznej demonstracji wezmą w Hongkongu udział dziesiątki tysięcy ludzi.

Laureat pokojowego Nobla Liu Xiaobo to jeden z dawnych przywódców prodemokratycznych protestów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku, obrońca praw obywatelskich i literat. Od 2009 roku odbywa karę 11 lat więzienia za "działalność wywrotową", jak władze w Pekinie oceniły przygotowanie przez niego petycji wzywającej do zniesienia jednopartyjnego systemu w Chinach.

Pokojowego Nobla otrzymał w 2010 roku "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach". Wyróżnienie go tą nagrodą wsparli swymi podpisami m.in. dwaj jej laureaci - Dalajlama XIV i Desmond Tutu - oraz były czeski prezydent Vaclav Havel, niegdyś współinicjator Karty 77.

Chiński rząd nazywa Liu "przestępcą", a nagrodzenie go Noblem uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin.

W poniedziałek adwokat Liu poinformował, że został on warunkowo zwolniony z więzienia, gdy w zeszłym miesiącu zdiagnozowano u niego nowotwór wątroby w fazie terminalnej. Przebywa obecnie w szpitalu uniwersyteckim w Szenjangu na północnym wschodzie Chin. Liu i jego żona chcieli wrócić do Pekinu na leczenie, ale władze nie wyraziły zgody.

W 2010 roku w areszcie domowym w Pekinie osadzona została żona noblisty - Liu Xia; jej areszt jest uchylany bardzo rzadko i niemal nigdy nie wolno jej przyjmować wizyt. Nie została skazana za żadne przestępstwo.