Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji oraz komisja śledcza ds. Amber Gold okażą się dla PO i PSL poważnym problemem; partie te nie wyjdą z tej sytuacji suchą nogą - ocenił w środę b. premier Leszek Miller. Jak zauważył każda komisja śledcza jest orężem walki politycznej.

Leszek Miller podkreślił w środę w Radiu Zet, że dwie komisje budzą dziś duże zainteresowanie i które dla PO i w jakiejś części dla PSL okażą się poważnym problemem: komisja śledcza ds Amber Gold oraz komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w stolicy. "Ani PO, ani PSL nie wyjdą z tego suchą nogą. To jest oczywiste" - oświadczył.

"Jeżeli chodzi o to, co się działo w Warszawie, to jest nieustanne pasmo skandali i nieprawości. Tutaj opinia publiczna zdecydowanie będzie za surowymi konsekwencjami łącznie z politycznymi konsekwencjami wyborczymi" - powiedział Miller odnosząc się do prac komisji weryfikacyjnej. Jego zdaniem komisja ds. Amber Gold może "nie wzbudzać takich emocji, ale też ludzie będą uważali, że sprawiedliwości staje się zadość".

Według polityka "każda komisja śledcza jest orężem walki politycznej". "Tam są nie apolityczni i niezawiśli sędziowie, tylko posłowie zawiśli od swoich ugrupowań" - zwrócił uwagę. "Nie miałem racji godząc się na komisję śledczą ds. afery Rywina. Gdyby nie komisja ds. Rywina, notowania i historia SLD wyglądałyby inaczej" - ocenił były szef SLD.

Leszek Miller odniósł się też do przesłuchania Michała Tuska przez komisję Amber Gold. "Nie akceptuję sytuacji, gdy dzieci są wykorzystywane politycznie przeciwko rodzicom. Albo odwrotnie - rodzice przeciwko dzieciom" - powiedział. "Gdyby Michał Tusk nazywał się Bolesław Kowalski, to nie byłby przesłuchiwany przed komisją śledczą" - zaznaczył. "Jest ewidentna potrzeba, aby poprzez syna, jak to się ładnie mówi, wyjść na ojca” – ocenił b.premier. (PAP)