Samochód wielkopolskiego inspektora farmaceutycznego został zmiażdżony. Zdaniem niektórych to wendeta tych, których urzędnik ścigał.
Walka z nielegalnym wywozem leków / Dziennik Gazeta Prawna



Do zdarzenia doszło w ubiegłą sobotę około południa w Komorowie. Z ustaleń funkcjonariuszy policji wynika, że kierujący volkswagenem 20-latek zjechał na przeciwny pas i doprowadził do czołowego zderzenia z jadącą zgodnie z prawem toyotą. W wyniku wypadku zginęła żona wielkopolskiego inspektora farmaceutycznego. On był kierowcą. Ma liczne złamania.
– Do tej pory nie udało nam się ustalić, dlaczego sprawca wypadku wykonał manewr. Prawdą jest, że stwierdzono u niego 2 promile alkoholu we krwi. Ponadto nie miał prawa jazdy – informuje nas rzeczniczka prasowa ostrzeszowskiej policji podkom. Ewa Jakubowska. Prokuratura wszczęła postępowanie. W najbliższych dniach stanowisko nadeśle jej główny inspektor farmaceutyczny. Chce on, by śledczy sprawdzili, czy za całym zdarzeniem nie stoi zorganizowana grupa przestępcza.
Zgodnie z polskim prawem jedyna dopuszczalna prawem ścieżka obrotu lekami wygląda tak: od producenta preparat trafia do hurtowni farmaceutycznej. Z hurtowni – do apteki. A z apteki do pacjenta. Mamy do czynienia z łańcuchem, w którym przesunięcie produktu może nastąpić tylko w jedną stronę: w kierunku obywatela potrzebującego leku. Nieuczciwi przedsiębiorcy doprowadzają jednak do tego, by leki z hurtowni były wywożone na Zachód. Tam są sprzedawane kilkukrotnie drożej. Za nielegalny wywóz leków grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
Wielkopolska patologia
– W województwie wielkopolskim nielegalny wywóz leków i innego rodzaju patologie rynku farmaceutycznego rozwijają się na szerszą skalę niż w pozostałych województwach. Chcemy więc mieć absolutną pewność, że wypadek nie ma związku z wykonywanymi przez inspektora obowiązkami – mówi nam pełniący obowiązki GIF Zbigniew Niewójt.
W ostatnich miesiącach pracownicy poznańskiego urzędu byli poddawani naciskom przez podmioty podejrzewane o nielegalną działalność.
– Przestępcy wykorzystywali różne metody, żeby zatrzymać kontrole prowadzone przez wojewódzkiego inspektora w Poznaniu: od fałszywych oskarżeń i prób medialnej nagonki, przez niezgodne z prawem utrudnienie kontroli, po naciski na pracodawców żony inspektora – informuje nas Niewójt. Samochód jednej z inspektorek był wymazany olejem silnikowym, mimo braku wycieków spod maski. Inny z pracowników zgłaszał w kilkuletnim pojeździe niesprawność hamulców.
Metody stosowane przez przestępców są różnorakie. Często podczas kontroli w aptekach pojawiają się ochroniarze z bronią. Za samochodami inspektorów po kontroli wypuszczany jest „ogon” w postaci aut z przyciemnianymi szybami. Zastraszani są członkowie rodzin. Najczęściej jednak wywożący nielegalnie leki z kraju pomawiają urzędników o korupcję.
Jak mówi nam Niewójt, przestępcy przyprowadzają do prokuratur fałszywych świadków. Po wielu miesiącach postępowania są umarzane. Niektórzy inspektorzy jednak nie ukrywają, że wolą nie walczyć z bandytami. Skupiają się na kontroli tych przedsiębiorców, którzy co najwyżej popełniają drobne uchybienia, a nie zarabiają miliony na nielegalnym procederze.
Jak w „Układzie zamkniętym”
Przez wiele lat prokuratura wnikliwie prowadziła dochodzenia przeciwko inspektorom farmaceutycznym, za to szybko umarzała postępowania dotyczące nielegalnego wywozu leków. Rzecznik GIF Paweł Trzciński na naszych łamach stwierdził, że sytuacja przypomina mu takie filmy jak „Układ zamknięty” i „Psy”.
– W naszej ocenie wiele przesłanek mogło wskazywać na układ polityczno-administracyjno-przestępczy, o czym zresztą poinformowaliśmy prokuraturę – przyznaje p.o. GIF Zbigniew Niewójt.
Od kilkunastu miesięcy sprawą mafii lekowej interesuje się Prokuratura Krajowa. Jej szef Bogdan Święczkowski już dwukrotnie skierował zalecenia do prokuratorów regionalnych, by przestępczość związana z wywozem leków była bezwzględnie ścigana. I jeśli śledczy nie są w stanie dostrzec czynu zabronionego w przepisach prawa farmaceutycznego, to powinni sięgnąć po ogólniejsze przepisy kodeksu karnego, m.in. te mówiące o tworzeniu zorganizowanych struktur przestępczych lub o sprowadzaniu niebezpieczeństwa na ludzkie życie (co wiąże się z tym, że wywożenie najpotrzebniejszych medykamentów zagraża zdrowiu Polaków).
Wyabstrahowane z rzeczywistości
Nadal problemem jednak jest bezpieczeństwo inspektorów. Adam Chojnacki, lubuski inspektor wojewódzki, przyznaje, że regularnie ma do czynienia z próbami zastraszania. Skierował nawet zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez jednego z przedsiębiorców. Prokuratura umorzyła postępowanie. Sąd wskutek zażalenia stwierdził, że w działaniach śledczych wystąpiły „nieprawidłowości proceduralne, brak przeprowadzenia postępowania dowodowego oraz nieprawidłowe oddalenie wniosków dowodowych”. Wskazał też, że niektóre decyzje procesowe były „kuriozalne” i „całkowicie wyabstrahowane z rzeczywistości”. Sprawa znów wróciła do śledczych.
– Wszyscy obawiamy się o swoje bezpieczeństwo, o nasze rodziny. Nie mamy przecież ani munduru, ani broni. Jesteśmy z wykształcenia farmaceutami. A walczymy często ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które wynajmują ludzi do śledzenia i podsłuchiwania nas oraz naszych bliskich – opowiada Adam Chojnacki.
Między innymi z tego względu GIF w lipcu 2016 r. zaproponował, by w inspekcji farmaceutycznej zatrudnić funkcjonariuszy wyposażonych w długą broń gładkolufową. Tak działają służby farmaceutyczne w USA czy Wielkiej Brytanii. Druga z możliwości to zacieśnienie współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, której zainteresowanie tematyką wywozu leków jest w ocenie urzędników nikłe.
Jak dotąd postulaty inspektorów nie zostały rozpatrzone ani przez Ministerstwo Zdrowia, ani przez resort spraw wewnętrznych. Pogrzeb żony inspektora z Poznania odbył się we wtorek.
Przestępcy próbują zastraszać inspektorów, grożą ich rodzinom