Filipińska armia poinformowała w poniedziałek o przejęciu narkotyków wartych od 2 mln do 5 mln dolarów na terenach zajmowanych wcześniej przez rebeliantów w mieście Marawi na południu kraju.

Według oświadczenia wydanego przez generała Carlito Galveza, dowódcę w zachodniej części regionu Mindanao, w którym od miesiąca toczą się walki, znalezisko potwierdza przypuszczenia rządu, że ekstremiści z grupy Maute mają związek z handlem narkotykami. W niedzielę w jednym z budynków okupowanych wcześniej przez bojowników znaleziono 11 worków z metamfetaminą.

Prezydent Filipin Rodrigo Duterte od początku swojej kadencji rozpoczętej pod koniec czerwca ub.r. rozpoczął krwawą walkę z handlarzami narkotyków oraz narkomanami. Według danych organizacji broniących praw człowieka kampania przyniosła ponad 10 tys. ofiar śmiertelnych; policja bierze odpowiedzialność za niecałą jedną trzecią z nich. Duterte podkreślał, iż bojownicy z miasta Marawi są finansowani przez szefów narkotykowych karteli w rejonie Mindanao.

Walki o Marawi trwają od 23 maja. Dotychczas zginęło w nich blisko 350 osób - 257 bojowników, 62 żołnierzy i 26 cywili - według informacji podawanych przez armię. Duterte wprowadził na południu kraju stan wojenny. W miejscach odbijanych z rąk bojowników w czerwcu wojsko odkryło zapasy broni, żywności, a także gotówki szacowanej na 1,6 mln dolarów.