Irak jest przeciwny izolowaniu Kataru przez Arabię Saudyjską i inne państwa arabskie Zatoki Perskiej, ponieważ uderza to w zwykłych obywateli - oświadczył we wtorek premier Iraku Hajder al-Abadi.

Szef irackiego rządu udaje się w środę z wizytą do Arabii Saudyjskiej na rozmowy z królem i szefem saudyjskiego rządu Salmanem ibn Abd al-Azizem as-Saudem.

"Blokady nie uderzają w reżimy, lecz w ludzi" - powiedział Abadi dziennikarzom w Bagdadzie.

Dodał, że w Rijadzie chce uzyskać wyjaśnienia na temat oskarżeń kierowanych wobec Kataru.

Arabia Saudyjska zerwała stosunki dyplomatyczne z Katarem 5 czerwca, oskarżając go o wspieranie terroryzmu oraz zbliżenie z Iranem; Dauha temu zaprzecza. W ślad za Rijadem poszły Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt, Bahrajn, Jemen, Libia i Malediwy; 10 czerwca do grupy państw izolujących Katar dołączyła Nigeria, a Senegal zapowiedział, że wycofa swego ambasadora z Dauhy.

Państwa te zablokowały połączenia morskie, lotnicze i zamknęły jedyną granicę lądową Kataru z Arabią Saudyjską. Zaniepokojeni Katarczycy zaczęli masowo robić zapasy żywności i wody. W sobotę Amnesty International uznała, że sankcje te są zbyt uciążliwe dla mieszkańców Kataru i niosą ryzyko, że w kraju zacznie brakować żywności.

Premier Iraku do tej pory chciał trzymać swój kraj z dala od konfliktu Kataru z sąsiadami - zauważa agencja Reutera. W niedzielę zaprzeczył doniesieniom prasy, które rozwścieczyły państwa arabskie Zatoki Perskiej, sugerującym, że setki miliony dolarów wysłanych przez Katar do Bagdadu za uwolnienie w kwietniu grupy porwanych członków katarskiej rodziny królewskiej, trafiły do Iranu.

26 Katarczyków, w tym członkowie katarskiej rodziny panującej as-Sani, zostało uprowadzonych w 2015 r. w południowym Iraku, kontrolowanym przez ugrupowania wspierane przez Iran.

Liczący 2,7 mln mieszkańców i bogaty w surowce energetyczne Katar jest jednym z najbogatszych państw świata. Na razie - jak pisze Reuters - nie widać poważnych braków w sklepach.