"Polska nie przyjmuje do wiadomości jakiegokolwiek języka gróźb, jakiegokolwiek języka szantażu" - powiedział w środę wiceszef MSZ Konrad Szymański, odnosząc się do sprawy odmówienia przez Polskę przyjęcia uchodźców docierających do Europy.

Szymański został zapytany w TVP1 o sprawę uchodźców, m.in. o możliwe kary dla Polski za brak zgody na przyjęcie tych ludzi. Na początku marca Komisja Europejska zagroziła, że rozpocznie postępowania o naruszenie unijnego prawa wobec krajów, które do września nie zwiększą liczby przyjmowanych uchodźców w ramach unijnego programu relokacji. Z zestawienia KE z 11 maja wynika, że Polska nie relokowała dotychczas ani jednej osoby.

"Polska nie przyjmuje do wiadomości jakiegokolwiek języka gróźb, jakiegolwiek języka szantażu. UE została powołana do tego, aby załatwiać problemy i różnice zdań, czy też nawet konflikty polityczne, a nie po to żeby je czynić jeszcze większymi, jeszcze bardziej trudnymi" - powiedział wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

"Polska ma odwagę mówić głośno to, co myśli znakomita część społeczeństw zachodnich. Nasze ograniczenie jeśli chodzi o przyjmowanie w szczególności na podstawie mechanizmów ponadnarodowych, o przyjmowanie potencjalnych azylantów, migrantów - są rzeczą oczywistą także z uwagi na to, że Polska nie należy do tych krajów, które miały jakąkolwiek przeszłość koegzystencji czy też kooperacji z Bliskim Wschodem" - dodał.

We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji. Rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców, docierających do Europy. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie relokacji wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.

"My rozumiemy, że ona (decyzja ws. relokacji - przyp. PAP) jest prawnie wiążąca, ale to jest decyzja po prostu zła. To był błąd" - stwierdził. W jego ocenie byłoby lepiej dla atmosfery w Unii Europejskiej, gdyby Polska mogła się z tej decyzji wycofać. Chociaż - jak dodał - Polska jest gotowa do konfrontacji w tej kwestii "żeby bronić swoich racji".

Szymański zaznaczył, że "Polska z łatwością radzi sobie z przyjmowaniem olbrzymiego ruchu migracyjnego, ale także uchodźczego ze wschodu".

"Natomiast mówi uczciwie, że nie widzi możliwości, aby uczestniczyć w mechanizmach, które są powiązane z Bliskim Wschodem, ponieważ tutaj nie mamy (...) kompetencji społecznej" - powiedział.

Szymański wskazał, ze Polska jest w stanie współpracować w bardzo ważnych "z punktu widzenia migracyjnego" elementach polityki unijnej. "Dlatego 500 pograniczników polskich, ekspertów azylowych, policjantów w tamtym roku pracowało na granicach zewnętrznych, daleko od granic Polski. Tak okazaliśmy solidarność. To była nasza dobra wola" - powiedział.

Zapytany o bezpieczeństwo Polski w kwestii zamachów terrorystycznych minister stwierdzili, że nie ma dziś w Europie kraju w pełni bezpiecznego. "Tego typu incydenty mogą się zdarzyć wszędzie" - powiedział. Uspokoił jednocześnie, że "Polska nie ma przesłanek do tego, by być miejscem bardzo komfortowym (...) dla działalności terrorystycznej". W jego ocenie w przeciwieństwie do niektórych krajów Europy nie ma w Polsce "społecznego zaplecza terroryzmu."