Kończący się proces ws. założenia podsłuchów w dwóch firmach w Bielsku Podlaskim jeszcze potrwa; oskarżeni - w tym skazany nieprawomocnie w aferze podsłuchowej Marek F. - wypowiedzieli pełnomocnictwa obrońcom. Chcą wyznaczyć nowych, a ci potrzebują czasu na zapoznanie się z aktami.

Proces trwa od roku przed Sądem Rejonowym w Bielsku Podlaskim.

Według Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, biznesmen Marek F., który jest głównym oskarżonym w tej sprawie, w kwietniu 2014 r. "kierował wykonaniem czynu zabronionego", czyli akcją założenia podsłuchów (w postaci nadajników radiowych umieszczonych w okładce teczki do korespondencji pochodzącej z jego firmy) w konkurencyjnych firmach w Bielsku Podlaskim.

Marek F. od początku nie przyznaje się; zarówno w śledztwie, jak i na początku procesu, odmówił składania wyjaśnień. Współoskarżonemu z nim mężczyźnie, b. funkcjonariuszowi ABW prowadzącemu obecnie firmę detektywistyczną, prokuratura zarzuca podłożenie urządzeń podsłuchowych. On również nie przyznał się i przed sądem też odmówił składania wyjaśnień.

Proces zbliżał się ku końcowi, na zaplanowanej na poniedziałek rozprawie miał zeznawać ostatni świadek; niewykluczone, iż doszłoby do zamknięcia przewodu sądowego.

Rozprawa nie odbyła się jednak, a proces został odroczony bezterminowo. Jak poinformowało PAP biuro prasowe Sądu Okręgowego w Białymstoku, okazało się bowiem, że obaj oskarżeni zwolnili dotychczasowych obrońców (w sumie broniło ich trzech adwokatów - PAP) i zamierzają ustanowić nowych, którzy muszą się zapoznać się z aktami sprawy.

Białostockie śledztwo to "odprysk" głównego postępowania, dotyczącego tzw. afery podsłuchowej, prowadzonego przez prokuraturę w Warszawie.

Główne śledztwo dotyczące tzw. afery podsłuchowej prowadziła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Dotyczyło podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Oskarżeni byli w nim dwaj biznesmeni, w tym Marek F. oraz dwaj pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Prokuratura przyjęła, że motywem ich działań były interesy biznesowo-finansowe.

Sąd Okręgowy w Warszawie w grudniu 2016 roku nieprawomocnie skazał na 2,5 roku więzienia (bez zawieszenia) Marka F.; sąd uznał biznesmena za pomysłodawcę podsłuchów. Dwie inne osoby skazał na więzienie w zawieszeniu i grzywny. (PAP)