Dalsze losy dialogu KE z Polską zależą od rządu w Warszawie - powiedział w piątek w Warszawie dziennikarzom wiceszef KE Frans Timmermans podczas ceremonii zorganizowanej przez "Gazetę Wyborczą", która uhonorowała go tytułem Człowieka Roku.

Podczas ceremonii Timmermans pytany był przez dziennikarzy o przyszłość dialogu pomiędzy Polską a Brukselą.

"To zależy od polskiego rządu" - podkreślił wiceprzewodniczący KE. Dodał, że podczas wtorkowego posiedzenia Rady Europejskiej "było bardzo jasne, że zdecydowana większość państw członkowskich opowiada się za wznowieniem dialogu między Komisją Europejską a polskim rządem".

"Musimy poczekać i zobaczyć, czy polski rząd uzna racje stojące za tym stanowiskiem. Komisji bardzo zależy na tym, żeby rozwiązać tę sprawę, ale żeby ją rozwiązać, obie strony muszą się o to postarać - także polski rząd" - mówił Timmermans.

Wiceszef KE był też pytany o ocenę postawy rządu Beaty Szydło w sprawie uchodźców. "Mieliśmy porozumienie na poziomie europejskim co do tego, jakie działania podejmujemy w związku napływem uchodźców" - zaznaczył. Jak dodał, wierzy, że "jest naszym wspólnym obowiązkiem okazanie solidarności tym krajom, które zostały w największym stopniu dotknięte przez ten kryzys - Grecji i Włochom".

"I nie widzę powodu, dla którego jakikolwiek kraj członkowski UE powinien być z tego obowiązku wyłączony" - podkreślił Timmermans. Wyraził jednocześnie nadzieję, że polski rząd weźmie aktywny udział w pracach nad długofalową strategią wobec kryzysu migracyjnego.

Na uwagę dziennikarki, że stanowisko polskiego rządu jest takie, że Polska pomaga uchodźcom na miejscach pochodzenia i krajach sąsiedztwa, wiceprzewodniczący KE powiedział: "To prawda, ale wszystkie państwa członkowskie pomagają uchodźcom w Syrii i innych miejscach".

"Prawda jest taka, że mamy do czynienia z kryzysem, także dlatego, że tak wiele osób już do Europy dotarło. I jest niesprawiedliwe, żeby pozostawić tych wszystkich ludzi w jednym czy dwóch krajach członkowskich. I jest również niesprawiedliwe, żeby tylko kilka krajów członkowskich, takich jak Szwecja czy Niemcy, rozwiązywało ten problem" - przekonywał.

"Powinniśmy okazać solidarność w całej UE. Nikt nie oczekuje od polskiego rządu niemożliwego, oczekuje się od Polski jedynie wkładu do rozwiązywania tego problemu. Myślę, że jest to zasadne" - dodał.

Komisja Europejska zagroziła we wtorek rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców; te trzy kraje nie relokowały dotychczas ani jednej osoby. KE wezwała trzy państwa członkowskie do niezwłocznego rozpoczęcia relokacji.

Premier Beata Szydło we wtorek oświadczyła, że nie ma w tej chwili możliwości, by do Polski byli przyjmowani uchodźcy. "Na pewno nie zgodzimy się na narzucanie Polsce ani innym krajom członkowskim jakichkolwiek przymusowych kwot" - podkreśliła.

W piątek w Warszawie prezydent Andrzej Duda na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem powiedział: "Polska jest otwarta na tych, którzy chcą do Polski przyjechać. Na tych, którzy będą od Polski potrzebowali pomocy, jest i była zawsze otwarta. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś jest przywożony do Polski siłą i w Polsce przetrzymywany".

"Kiedy słyszę o jakimś przymusowym przemieszczaniu ludzi, przymusowym przywożeniu ludzi do Polski, to mówię zdecydowanie nie, chociażby dlatego, że jest to zwykłe naruszenie praw człowieka" - podkreślił Duda. Jak zaznaczył, cieszy się, iż polski rząd jest tego samego zdania.

"Jestem przekonany, że polski rząd gotów jest do dalszych działań, jeżeli chodzi o kwestie humanitarne, jeżeli chodzi o wsparcie dla tych, którzy dzisiaj są dotknięci tymi kryzysami, aby mogli żyć w jak najbardziej godnych warunkach" - mówił prezydent.

We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji; termin na zakończenie działań wyznaczono na wrzesień 2017 r. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.