Policja wylegitymowała w środę 22 osoby , które przeszkadzały w odbyciu legalnego zgromadzenia związanego z obchodami miesięcznicy katastrofy smoleńskiej - poinformował komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk. Łącznie zatrzymano cztery osoby - podał .

"Wylegitymowaliśmy w sumie wczoraj 22 osoby, które w naszej ocenie, w ocenie policjantów zabezpieczających wczorajsze zgromadzenia - przypomnę, że odbyły się trzy zgromadzenia związane z miesięcznicą smoleńską (...) dwa kontrzgromadzenia - przeszkadzały w odbyciu się legalnego zgromadzenia" - powiedział w TVN24 Szymczyk.

Przekazał, że policja przygotowuje materiał, który skieruje do sądu. "To sąd ostatecznie oceni, czy doszło do złamania prawa.(...) W sytuacji, kiedy policjanci widzą przypadek naruszenia prawa, to nie mogą nie reagować. Ich obowiązkiem jest reakcja, ustalenie sprawców tego naruszenia prawa, wylegitymowanie ich i przekazanie materiałów do sądu" - powiedział.

Szymczyk był pytany o to, czy doszło w środę do pobicia jednego z działaczy opozycji antykomunistycznej w PRL Adama Borowskiego.

"Mamy zgłoszony fakt naruszenia nietykalności cielesnej jednego z uczestników Marszu Pamięci przez 50-latka, który został zatrzymany w dniu wczorajszym, doprowadzony do jednostki policji, wykonano z nim wstępne czynności. Po wykonaniu tych czynności został zwolniony. Łącznie zatrzymano wczoraj i doprowadzono do jednostki policji cztery osoby - dwie są podejrzewane o zakłócenie aktu religijnego, a jedna o naruszenie nietykalności cielesnej uczestnika marszu, a jedna jest podejrzana o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta" - wyjaśnił Szymczyk.

Jak poinformował PAP w środę późnym wieczorem rzecznik Komendanta Stołecznego Policji Mariusz Mrozek, policja zatrzymała 50-letniego mężczyznę, który miał w środę uderzyć Adama Borowskiego podczas miesięcznicy smoleńskiej. Materiały w tej sprawie mają być w czwartek przekazane do prokuratury. Działacz opozycji antykomunistycznej w PRL Adam Borowski powiedział w rozmowie z PAP, że po zakończeniu uroczystości został uderzony w twarz przez jednego z kontrmanifestujących.

Szymczyk wyjaśnił, że decyzję o usunięciu blokujących miesięcznicę smoleńską, podejmuje zawsze dowódca zabezpieczenia policyjnego, w sytuacji, kiedy stwierdza przypadek naruszenia prawa. "Do takiego przypadku doszło. Marsz Pamięci był zgromadzeniem zgłoszonym, zarejestrowanym, odbywającym się w sposób legalny. Ktokolwiek zakłóca, przeszkadza w odbywaniu się zgromadzenia legalnego, podlega odpowiedzialności z przepisu Kodeksu wykroczeń art. 52. I tak zostało zakwalifikowane zachowanie osób, które w dniu wczorajszym utrudniały, przeszkadzały w tym legalnym zgromadzeniu. W związku z powyższym, celem umożliwienia przeprowadzenia tego legalnego zgormadzeni, policjanci podjęli decyzję o usunięciu tych osób z trasy przemarszu - mówił komendant.

"Podkreślę, że stosując najłagodniejsze z możliwych i dostępnych nam środków przymusu, a więc siłę fizyczną w sposób delikatny. Te osoby zostały usunięte po to, aby legalne zgromadzenie mogło się odbywać" - tłumaczył szef policji.

Szymczyk był pytany o koszty, jakie ponosi policja w związku z zabezpieczeniami obchodów rocznic smoleńskich. Media informowały o tym, że poseł Cezary Tomczyk wysłał pismo do Komendy Głównej Policji, z zapytaniem ile kosztuje zabezpieczenie obchodów miesięcznic smoleńskich na Krakowskim Przedmieściu; z odpowiedzi wynika, że w 2015 roku koszt wyniósł ponad 600 tys. zł, natomiast rok później było to już ponad 950 tys. złotych.

"Wynika to z zagrożeń, jakie generują przede wszystkim osoby organizujące kontrzgromadzenia" - powiedział Szymczyk, wyjaśniając, że jeśli policja ma informacje, że "będzie łamane prawo, że są zakusy ku temu, żeby przeszkadzać w legalnym zgromadzeniu, że pojawiają się informacje o postawach agresywnych, o przemocy", to musi na to zareagować i oddelegować odpowiednią liczbę sił. "Ja zdecydowanie chciałbym, żeby tam było jak najmniej policjantów, bo przecież policjanci mają całe mnóstwo innych zadań. Jeśli nie będzie przeciwników, agresji, jeśli nie będzie zachowań związanych z przemocą, to z pewnością policjantów będzie mniej" - wyjaśnił szef policji.(PAP)