Nikt z osób nieupoważnionych nie miał dostępu do żadnych materiałów, dokumentów ani szczegółów, związanych z prowadzonymi rokowaniami offsetowymi, w sprawie śmigłowców H225M Caracal - powiedział we wtorek PAP były wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki.

Domagalski-Łabędzki, który odpowiadał za negocjacje offsetowe z Airbus Helicopters, powiedział PAP, że "cały proces negocjacyjny był prowadzony zgodnie z wszelkimi procedurami".

"Nikt z osób nieupoważnionych nie miał dostępu do żadnych materiałów, dokumentów ani szczegółów związanych z prowadzonymi rokowaniami dotyczącymi offsetu" – powiedział były wiceminister, który w październiku 2016 r. został prezesem KGHM.

"Całe postępowanie zakończyło się, zgodnie z zatwierdzonym przez obie strony harmonogramem, w związku z brakiem możliwości uzyskania kompromisu z zagranicznym dostawcą, co jest ryzykiem każdych negocjacji" – dodał Domagalski-Łabędzki.

Przypomniał, że negocjacje offsetowe prowadził międzyresortowy zespół, w składzie którego byli także przedstawiciele MON. Zaprzeczył jednak, by w pracach uczestniczyli dr Wacław Berczyński, dr Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz. "Nie znam tych panów" – powiedział Domagalski-Łabędzki.

W poniedziałek, PO wystąpiła do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, dając prokuraturze 48 godzin, aby z urzędu zajęła się sprawą przekroczenia uprawnień przez szefa MON Antoniego Macierewicza, w związku z ujawnieniem tajemnic wojska. Według posłów PO, wgląd w akta przetargu umożliwiono bez koniecznych certyfikatów przewodniczącemu podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr. Wacławowi Berczyńskiemu, jego zastępcy dr. Kazimierzowi Nowaczykowi i ówczesnemu szefowi gabinetu politycznego MON Bartłomiejowi Misiewiczowi.

Wiceszef MON Michał Dworczyk powiedział we wtorek dziennikarzom, że osoby mające wgląd w dokumentację przetargu na śmigłowce działały zgodnie z prawem, a podobnych upoważnień udzielali ministrowie w czasach rządów PO-PSL. MON podkreśla, że Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz mieli wszystkie niezbędne, wymagane prawem dokumenty po to, żeby móc zapoznać się z "archiwalną dokumentacją" techniczną dotyczącą zakończonego we wrześniu 2015 r. postępowania, w którym zostały wyłonione śmigłowce H225M Caracal. Jednocześnie MON podkreśla, że te osoby nie miały jednak wglądu do dokumentów negocjacji offsetowych, prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju. Według Dworczyka, posłowie PO wprowadzili w błąd opinię publiczną i zamierzają wprowadzić w błąd prokuraturę. MON zapowiada, że jeżeli posłowie PO złożą zawiadomienie do prokuratury, wówczas resort złoży wniosek o ściganie posłów PO za złożenie fałszywego zawiadomienia.

Platforma oświadczyła, że "nie cofnie się ani o krok w tropieniu afery szefa MON Antoniego Macierewicza", w której tle jest "13 miliardów złotych, pan Wacław Berczyński i inne osoby o wątpliwych kompetencjach". Szef klubu PO Sławomir Neumann zapewnił, że posłowie PO nie ulękną się gróźb kierowanych pod ich adresem.

W ub. tygodniu kilkoro parlamentarzystów PO zapoznawało się z dokumentacją przetargu na śmigłowce, by. m.in. zbadać rolę Berczyńskiego, który w kwietniu, w wywiadzie powiedział, że to on "wykończył" caracale. Przedstawiciele rządu i PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetu, który był warunkiem zawarcia umowy na dostawę maszyn.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec Caracal, wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich.