Z pytaniem, czy zapowiedź podwyżek dla nauczycieli była polityczną manipulacją - zwróciły się do minister edukacji posłanki PO. Przygotowały też interpelację do Anny Zalewskiej oraz wicepremiera i ministra finansów Mateusza Morawieckiego ws. podwyżek dla nauczycieli w przyszłym roku.

W poniedziałek dziennik "Fakt" napisał, że podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli stoją pod znakiem zapytania, ponieważ nie wyraził na nie jeszcze zgody wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Minister edukacji Anna Zalewska informowała w marcu, że w kwietniu przedstawi harmonogram podwyżek dla nauczycieli.

Odnosząc się do doniesień prasowych posłanka PO, b. minister edukacji Krystyna Szumilas podkreśliła na poniedziałkowym briefingu, że jednym z elementów reformy edukacji miały być podwyżki płac dla nauczycieli. Jak dodała, miał to być jeden z "elementów zachęcających i wynagradzających nauczycielom trud podjęcia reformy edukacji".

"Dzisiaj pytamy panią minister edukacji, czy była to polityczna manipulacja, czy po to, aby zniechęcić nauczycieli do udziału w strajku i zbieraniu podpisów pod referendum, zapowiedziała podwyżki płac nauczycieli, nie uzgadniając tego z ministrem finansów nie zabezpieczając środków w budżecie państwa" - mówiła Szumilas.

Szumilas i inna posłanka PO Izabela Leszczyna przygotowały też interpelację do Zalewskiej i Morawieckiego, w której - jak poinformowała Leszczyna - żądają "potwierdzenia tego, co się będzie działo z podwyżkami nauczycieli w przyszłym roku kalendarzowym".

Ponadto Szumilas odniosła się do kwestii referendum ws. reformy edukacji.

W ubiegłym tygodniu przedstawiciele inicjatywy obywatelskiej złożyli w Sejmie ponad 910,5 tys. podpisów pod obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego ws. reformy edukacji. Pytanie referendalne brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?". Z inicjatywą przeprowadzenia referendum wystąpił Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Politycy PiS odnosząc się do sprawy ocenili, że inicjatywa referendalna jest spóźniona, ponieważ proces legislacyjny ws. reformy edukacji został już zakończony, a nowa sieć szkół została już zaakceptowana. Wniosek o referendum określili zaś jako polityczny.

Szumilas stwierdziła natomiast, że "w szkołach jeszcze nic się nie zmieniło", "szkoły zaczną przygotowywać się do +deformy+ edukacji dopiero w okresie wakacyjnym", a co za tym idzie, "jest czas, żeby z +deformy+ edukacji się wycofać".

B. minister edukacji zaznaczyła, że PiS w kampanii wyborczej obiecywało, że będzie słuchało suwerena i będzie ogłaszało referenda. "My nie oczekujemy od PiS niczego więcej, tylko wywiązania się z obietnic wobec wyborców" - oświadczyła Szumilas.

Reforma edukacji, w ramach której zmieniona zostanie m.in. struktura szkół, rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.