Uszanuję podpisy pod wnioskiem o referendum ws. reformy edukacji, bo jestem zwolenniczką wypowiedzi obywateli; decyzję oddam w ręce Sejmu - powiedziała w czwartek minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Dodała, że patrzy na referendum jak "na dobrze zorganizowaną polityczną robotę".

Na czwartek zapowiedziano złożenie na ręce marszałka Sejmu podpisów popierających wniosek o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum ws. reformy oświaty.

"Uszanuję podpisy, bo jestem zwolenniczką wypowiedzi obywateli" - powiedziała Zalewska w radiu RMF FM. "I, oczywiście, oddam decyzję w ręce Sejmu - to posłowie zdecydują, czy referendum będzie, czy nie" - dodała.

"To kompetencja tego parlamentu, jednocześnie również Państwowej Komisji Wyborczej, która będzie weryfikowała te podpisy, i pytanie. Bo pytanie zadane przez zbierających podpisy, jest pytaniem - według oceny wielu prawników - zbyt ogólnym" - powiedziała Zalewska.

Zaznaczyła, że patrzy na referendum "jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę". "Dlatego, że przy ZNP zawsze stały twarze osób związanych z określonymi totalnymi ugrupowaniami, totalną opozycją - PO, Nowoczesnej, PSL" - mówiła szefowa MEN.

Reforma edukacji, w ramach której zmieniona zostanie m.in. struktura szkół, rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja mają zostać zlikwidowane.

Związek Nauczycielstwa Polskiego wraz z wspierającymi go organizacjami - partie, stowarzyszenia, organizacje i ruchy społeczne zainicjował zbieranie podpisów pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum w tej sprawie. Według ZNP pod wnioskiem zebrano ok. 800 tys. podpisów, co oznacza przekroczenie wymaganego progu, by wniosek złożyć w Sejmie (500 tys.). Pytanie, jakie komitet referendalny chce zadać Polakom brzmi: "Czy jest pan/pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku".