Ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej są konieczne, nie tylko ze względów osobistych rodzin, ale też by poznać przyczyny tej katastrofy - powiedział wiceminister kultury Jarosław Sellin. Portal wPolityce podał, że w trakcie obecnych ekshumacji odkryto w jednej z trumien, szczątki kilku osób.

Portal opisał nieprawidłowości, które miały zostać odkryte w jednej z trumien, podczas 8 ekshumacji przeprowadzonych w 2017 roku. Nie ujawnił czyjego grobu sprawa dotyczy; napisano jedynie, że w trumnie znaleziono szczątki kilku osób. "Prokuratura nie chce odnosić się do naszych informacji. Ustaliliśmy jednak, że nie wiadomo jeszcze, szczątki, których ofiar znajdowały się w jednym grobie. Wyjaśnią to dopiero trwające obecnie badania genetyczne" - dodał portal.

Wiceminister Sellin komentując w poniedziałek te informacje powiedział, że to potwierdza, iż ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej są konieczne.

"Ekshumacje ciał są konieczne i widzimy to nie tylko ze względów osobistych tych rodzin, że rodziny mają prawo wierzyć, że przychodzą na groby swoich krewnych i mają prawo wierzyć, że szczątki ich krewnych są niesprofanowane. Ale druga rzecz ekshumacje były potrzebne również jako sposób dotarcia do wiedzy na temat tego, jakie były przyczyny katastrofy" - powiedział na antenie TVP Info.

Sellin podkreślił, że państwo polskie w 2010 roku nie zdało egzaminu, szczególnie w przypadku wyjaśnienia przyczyn katastrofy, jak i oddania pierwszoplanowej roli w śledztwie Rosjanom.

"Moim zdaniem to są wszystko dowody na to, że państwo rządzone przez konkretne osoby, przez konkretną ekipę, ekipę - która moim zdaniem - zawsze od lat to powtarzam - ma bardzo nisko ustawiony instynkt państwowy, nie rozumie po prostu, co to jest instynkt państwowy - zawiniła i popełniła straszliwe błędy" - dodał.

Wiceminister ocenił, że Rosjanie "sobie pofolgowali" słysząc zapewnienia ze strony polskich urzędników państwowych, iż trumny z ciałami ofiar nie będą w kraju otwierane. Zastosowali też - zdaniem Sellina - "przemoc symboliczną" m.in. przez niedochowanie staranności przy obchodzeniu się z ciałami ofiar. "Uważam, że zastosowano przemoc symboliczną. Poniżono państwo i naród polski" - zaznaczył.

W ocenie przedstawiciela Kukiz'15 Adama Andruszkiewicza, ówczesny rząd w dużej mierze oddając śledztwo Rosjanom "umył ręce od tej sprawy". Polityk wskazał na skuteczność Holendrów, którym przy międzynarodowej pomocy udało się ściągnąć do kraju wrak oraz ciała ofiar zestrzelonego w 2014 r. nad Donbasem samolotu malezyjskich linii lotniczych. Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur, większość ofiar stanowili Holendrzy. Poseł podkreślił, że o katastrofie będziemy mówili dotąd, aż wrak nie znajdzie się w Polsce.

Poseł Jan Grabiec (PO) powiedział z kolei, że ma nadzieję, iż doniesienia portalu wPolityce okażą się nieprawdziwe. "Na razie nie mamy potwierdzenia prokuratury" - zwrócił uwagę. Polityk dodał, że w 2010 roku "dołożono starań, by każda z rodzin ofiar mogła rozpocząć żałobę od pochówku w sposób godny swoich bliskich". "Jeśli doszło do nieprawidłowości prokuratura powinna to skatalogować i ocenić na jakim etapie i gdzie miały one miejsce" - powiedział.

Pytany, czy wówczas, po katastrofie polski rząd popełnił błędy odparł, że on takich nie widzi. Wskazał, że część rodzin brała udział w identyfikacji ofiar w Moskwie, tam również przeprowadzono badania DNA. "Jeśli tam doszło do nieprawidłowości, powinno być to wyjaśnione" - zaznaczył Grabiec.

Według Kornela Morawieckiego (Wolni i Solidarni), "niedociągnięcia, niedopatrzenia rosyjskie są bardzo bolesne dla rodzin", ale - jak dodał - nie wie, czy potrzebne są teraz ekshumacje. Podkreślił równocześnie, że nie chce stawiać oskarżeń, iż błędy po stronie rosyjskiej były robione specjalnie.

Paweł Rabiej z Nowoczesnej zwrócił uwagę z kolei, że obecnie najważniejsze jest to, by wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów. "Ja bym tak pochopnie nie obwiniał tylko strony rosyjskiej. Myślę, że Rosjanie dołożyli starań, by takich pomyłek nie było. Wydaje się, że z perspektywy źle się stało, że te trumny nie zostały w Polsce otwarte, że nie było dodatkowych badań. (...) Źle się stało, że nie zażądaliśmy od razu po katastrofie zwrotu wraku" - podkreślił.

Paweł Bejda (PSL) ocenił zaś, że katastrofa smoleńska jest nadal wykorzystywana do celów bieżącej polityki. "Mam nieodparte wrażenie, że katastrofa smoleńska, to jest jedno wielkie ognisko, które jest cały czas podsycane różnego rodzaju paliwami przez PiS. (...) To będzie niekończąca się opowieść m.in. serwowana Polakom w święta i to zupełnie nie jest potrzebne. Nie powinniśmy robić polityki na grobach smoleńskich" - dodał. (PAP)