Zmniejszenie zaangażowania polskiej armii w Eurokorpusie to kolejny kamyczek do niechlubnego ogródka szefa MON Antoniego Macierewicza - ocenili w środę politycy PSL. Ich zdaniem jest to "gest polityczny", który może być początkiem Polexitu.

MON podało we wtorek, że Polska zrezygnowała z ubiegania się o status państwa ramowego w dowództwie Eurokorpusu, zachowując status państwa stowarzyszonego oraz, że stopniowo – w perspektywie 3-4 lat - zredukuje swój wkład w tej jednostce. Resort dodał, że decyzja w tej sprawie ma związek ze zwiększeniem obciążeń dla sił zbrojnych wynikających z realizacji postanowień szczytów NATO w Newport i Warszawie.

MON podkreślił, że państwa ramowe zostały poinformowane o tych zamierzeniach i "oczekiwaniach, że korpus powinien zachować zdolność pełnej realizacji zadań wynikających z udziału w strukturze sił NATO jako korpus wysokiej gotowości".

Odnosząc się do tych zapowiedzi poseł ludowców Paweł Bejda stwierdził na środowej konferencji w Sejmie, że to, co "wyrabia" minister Macierewicz w polskiej armii, to już jest "szczyt szczytów", który "przechodzi wszelkie ludzkie wyobrażenie".

Pytał, w jakim celu szef resortu obrony wycofuje polskich żołnierzy z Eurokorpusu. "Czy to nie jest przypadkiem gest polityczny i w którą stronę idzie?" - dodał. Według niego Macierewicz powinien "wytłumaczyć Polakom, a może też naszym sojusznikom, co ma na myśli politycznie". Bejda zastanawiał się, czy nie jest to początek Polexitu.

Polityka Stronnictwa zapytano, jak ocenia środową wypowiedź szefa BBN Pawła Solocha, który powiedział na antenie RMF RM, że prezydent Andrzej Duda nie jest zaniepokojony informacją o ograniczeniu przez Polską zaangażowania w Eurokorpusie. Bejda ocenił, że jest to "granie w jednej drużynie, w jednej PiS-owskiej drużynie". Jego zdaniem tylko niezależna komisja oraz audyt mogą pokazać "stan rzeczywisty" w polskiej armii. Przekonywał, że powinien on zostać przeprowadzony dla dobra obywateli i zwierzchnika sił zbrojnych.

Rzecznik PSL Jakub Stefaniak podkreślił, że udział polski w Eurokorpusie to zasługa poprzedniej koalicji. Dopytywał w związku z tym, "czy minister Macierewicz wycofuje żołnierzy tylko dlatego, że zrobili to poprzednicy". "Czy to jest jedyny powód, który targa ministrem, że wszystko, co robili poprzednicy, jest złe?" - wskazał.

Stwierdził, że ograniczenie zaangażowania polskiej armii w Eurokorpusie to "kolejny kamyczek do tego niechlubnego ogródka pana Macierewicza". Według rzecznika Stronnictwa prezydent "powinien już dawno postawić do pionu ministra Macierewicza".

"Domagamy się konkretnych informacji: kiedy została podjęta decyzja o tym, że Polska wycofuje się z Eurokorpusu, że ogranicza swój udział (...), jakie będą tego szacowane konsekwencje i jakie są przede wszystkim przyczyny" - podkreśliła Stefaniak. "Ta dezinformacja, która płynie ze strony MON-u, nas nie przekonuje" - dodał.

Stefaniak przypomniał również, że od kilku tygodni jego ugrupowanie domaga się zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Eurokorpus został powołany w 1992 r. przez Francję i Niemcy, działalność rozpoczął w roku 1993, początkowo jako jednostka francusko-niemiecka. Obecnie jest wielonarodowym związkiem taktycznym, otwartym dla państw UE i NATO. Jego państwa ramowe - decydujące o zadaniach, strukturze i przyszłości tej formacji - to oprócz krajów założycielskich Belgia, Hiszpania i Luksemburg. Państwami stowarzyszonymi - o ograniczonych obowiązkach i prawach - są Grecja, Włochy, Turcja, Rumunia i Polska, która ubiegała się o status państwa ramowego. Jak planowano kilka lat temu, miał on zostać osiągnięty w 2016 r., potem przesunięto tę datę na rok 2017. Obecnie w dowództwie EC służy ok. 120 polskich wojskowych.

Eurokorpus może zostać użyty w operacjach wojskowych NATO lub Unii Europejskiej, która wystawia wojska do sił odpowiedzi NATO. Eurokorpus uczestniczył w misjach SFOR w Bośni i Hercegowinie oraz KFOR w Kosowie, dwukrotnie dowodził też natowską operacją ISAF w Afganistanie. Dowódcą Eurokorpusu jest obecnie hiszpański generał broni Alfredo Ramirez. (PAP)