Po uroczystym szczycie UE w Rzymie, na którym podkreślano osiągnięcia 60 lat integracji europejskiej, we francuskiej prasie komentarze oscylują między ostrożnym optymizmem a sceptycyzmem wobec Wspólnoty w obecnej postaci.

Paryski dziennik „Libération” podkreśla w opublikowanym w niedzielę komentarzu internetowym, że "chociaż raz więcej było manifestantów proeuropejskich niż tych anty" i ma nadzieję na „zryw euroentuzjazmu”. Korespondent gazety podkreśla niezamierzony symbolizm, jakim było wyruszenie marszu proeuropejskiego spod płaskorzeźby Bocca della Verita (Usta Prawdy).

Rzymski wysłannik „Liberation” cytuje osoby demonstrujące poparcie dla UE, które wierzą, iż „po Brexicie Europejczycy zrozumieli, że płyniemy w jednej łódce”, a „Europa to sprawa, która dotyczy nas wszystkich”. Ten optymizm temperuje nieco prof. Roberto Castaldi, jeden z organizatorów rzymskiego marszu, który powiedział „Liberation”: „Wielu Europejczyków zrozumiało, że Unia nie jest nieodwracalna, że budzące się nacjonalizmy są zagrożeniem dla naszych demokracji”.

Dziennik "Le Monde", który jeszcze w sobotę obawiał się, że „Europa różnych prędkości oddzieli wschód od zachodu (UE)”, pisze w niedzielę na stronie internetowej, że „wbrew obawom”, w rocznicę traktatu rzymskiego, nastrój w mieście i na spotkaniu przywódców „był dziwacznie spokojny”. Również dlatego, że „polska premier Beata Szydło i jej grecki kolega Aleksis Cipras zgodzili się w końcu podpisać wspólną deklarację. I to z uśmiechem, choć jeszcze w przeddzień grozili, że będą psuć święto”.

Według paryskiego dziennika przemówienie szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska "było łatwym do odczytania przesłaniem dla wschodnich stolic, wciąż odmawiających przyjęcia uciekinierów, by ulżyć Grecji czy Włochom”.

„Le Monde” zwraca uwagę, że choć przywódcy solennie powtórzyli, że „ich Unia jest jedna i niepodzielna”, to pozostawili furtkę dla „Europy o różnych prędkościach” w stwierdzeniu, że działać będą wspólnie, ale jeśli trzeba, to w różnych rytmach i z różną intensywnością.

Dziennik przewiduje, że po rzymskim spotkaniu „przywódcy (UE) szybko będą musieli przejść do „smutnej procedury”, którą w środę rozpocznie oficjalne otwarcie przez premier Theresę May procesu wychodzenia Wlk. Brytanii z UE.

Jean-Dominique Giuliani, prezes Fundacji Roberta Schumana, powiedział w radiu „France Info”, że po rzymskim szczycie przekonany jest, że „Europa taka, jaką stanie się jutro, będzie potrafiła rozwiązać kwestię migracji”. Chodzi o to, „by pokazać przykład” i żeby Afryka i Bliski Wschód „nie pozbawiały się swych żywotnych sił”.

W apelu opublikowanym m.in. przez dziennik „Le Figaro” Jean-Pierre Chevenement, były socjalistyczny minister prezydenta Francoisa Mitterranda, stwierdza: „ponadnarodowość europejska poniosła fiasko, zaufajmy narodom”.

Ten nestor lewicowych eurosceptyków oskarża „polityków jako całość” o to, że „nie umieją odpowiedzieć na kryzys świadomości europejskiej”. Jego zdaniem rozumieją oni, że wezwania „do lepszego wytłumaczenia Europy” czy „przywrócenia sensu Europie” nie mogą już być skuteczne. Politycy „nie ośmielają się jednak zaproponować nowej wizji” - dodaje.

Ta wizja to według Chevenementa stworzenie „nowego kręgu założycielskiego” UE, do którego wejdą „najważniejsze kraje członkowskie”. Ich zadaniem będzie przeprowadzenie reformy Unii, w której ważne decyzje będzie mogła podejmować „jedynie rada szefów rządów i głów państwa, z prawem weta dla wszystkich członków, Komisja (Europejska) ma jedynie wykonywać decyzje rady i Parlamentu Europejskiego, który składać się będzie z posłów do parlamentów narodowych”. Te „podstawowe zasady” „muszą być poddane referendum do zaaprobowania przez wszystkie narody UE” – zdecydowanie podkreśla Chevenement.