6,3 mln zł odszkodowania żąda od Skarbu Państwa Marzena K. za "wadliwą decyzję administracyjną" co do nieruchomości przy ul. Sieleckiej 36/38. W piątek warszawski sąd odroczył ten proces do 8 września - nie stawił się świadek, od którego K. miała odkupić roszczenia.

To jeden z czterech procesów cywilnych wytoczonych w Sądzie Okręgowym w Warszawie przez Marzenę K. - byłą urzędniczkę Ministerstwa Sprawiedliwości, podejrzaną o złożenie fałszywych oświadczeń majątkowych w związku z aferą reprywatyzacyjną.

K. żąda - w sprawach nieruchomości, do których za bezcen odkupiła roszczenia - w sumie 34 mln zł odszkodowań, m.in. za "wydanie wadliwej decyzji administracyjnej", za "sprzedane lokale mieszkalne" oraz wynagrodzenia za "bezumowne korzystanie z budynku". Wcześniej dostała ona łącznie 38 mln zł w ramach takich odszkodowań w sprawie sześciu innych stołecznych nieruchomości. Miała tego nie ujawnić w oświadczeniach majątkowych jako urzędnik MS - za co usłyszała zarzuty.

W piątek, z powodu niestawiennictwa świadka, SO odroczył proces z pozwu K. wobec Skarbu Państwa-Wojewody Mazowieckiego o odszkodowanie za "wadliwą decyzję administracyjną" ws. nieruchomości przy Sieleckiej.

Chodzi o to, że w 2011 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Warszawie uchyliło jako nieważną decyzję Prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy z 1954 r. o odmowie przyznania dotychczasowym właścicielom tego gruntu prawa własności czasowej. Potem roszczenia do tej nieruchomości nabył od jej spadkobierców znany z obrotu nieruchomościami Marek Mossakowski - za kwotę do tysiąca zł. Następnie roszczenia odszkodowawcze miał odsprzedać K. na mocy umowy za 2,2 tys. zł. To dało jej prawo złożenia pozwu.

Prokuratoria Generalna wnosi o oddalenie pozwu, podkreślając, że K. nie ma legitymacji do domagania się tego odszkodowania. "Według nas to roszczenie odszkodowawcze nie było przedmiotem umów cesji" - powiedziała dziennikarzom radca PG Agnieszka Więcek. "Odszkodowanie za wadliwą decyzję należy się temu, kto poniósł szkodę, a powódka jej nie poniosła" - dodała. Powołała się na "zasady współżycia społecznego".

Do sprawy przyłączyła się Prokuratora Okręgowa w Warszawie jako "rzecznik praworządności".

Ani Marzena K. - która w piątek pojawiła się w sądzie - ani jej adwokat nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.

SO miał w piątek przesłuchać Mossakowskiego jako świadka, ale powiadomił on sąd, że musiał się niespodziewanie zaopiekować chorą matką, której nie zdążył zapewnić innej opieki. Sąd wezwał go ponownie na 8 września.

Kilka dni temu Prokuratura Regionalna w Warszawie wniosła sprzeciw od decyzji SKO z 2011 r. ws. Sieleckiej 36/38, żądając stwierdzenia jej nieważności jako wydanej z "rażącym naruszeniem prawa".

W lutym br. SO nieprawomocnie oddalił jedno z powództw Marzeny K. - ws. nieruchomości przy Brackiej 23 - w którym domagała się 9 mln zł "wynagrodzenia za bezumowne korzystanie" z niej. K. nabyła za 30 tys. zł roszczenia odszkodowawcze ws. tej nieruchomości na mocy umowy od swego brata mec. Roberta N. (jest aresztowany pod zarzutem korupcji przy stołecznych "dzikich reprywatyzacjach" - PAP). To on przeprowadził reaktywację przedwojennej spółki – właściciela Brackiej 23 – która "odzyskała" nieruchomość; N. został pełnomocnikiem tej spółki.

SO podkreślił, że wartość wierzytelności była kilkaset razy większa od kwoty kupna. Sam N. mówił w SO, że umowa cesji była korzystna dla spółki, bo nie inwestowała kosztów w proces, gdyż gdyby K. go przegrała, poniosłaby wielkie koszty sądowe. "To powódka zapłaciła wpis sądowy 100 tys. zł, co jest jej ryzykiem" - mówił N., dodając że "nie ma czego takiego, jak cena rynkowa roszczeń".

K. była jednym ze współwłaścicieli słynnej działki przy Pałacu Kultury i Nauki pod dawnym adresem Chmielna 70, wokół której jesienią 2016 r. rozpoczęła się afera reprywatyzacyjna. Ostatnio właściciele Chmielnej 70 zwrócili działkę miastu.