Prowadzony od poniedziałku strajk personelu naziemnego na berlińskich lotniskach Tegel i Schoenefeld zakończył się w środę nad ranem. Ruch w obu portach lotniczych wrócił do normy, choć możliwe są jeszcze pojedyncze opóźnienia - przekazały władze lotniskowe.

W poniedziałek i wtorek na skutek akcji protestacyjnej odwołano ok. 1250 połączeń, co - jak pisze agencja dpa - niemal całkowicie sparaliżowało funkcjonowanie Tegel i Schoenefeld.

Organizator strajku, związek zawodowy Verdi, ogłosił, że do niedzieli włącznie protest zostaje wstrzymany, i zażądał od pracodawców przedstawienia nowej oferty. Jeśli w tym czasie nie dojdzie do zbliżenia stanowisk, od poniedziałku możliwe są także niezapowiedziane strajki.

W zakończonej w środę akcji protestacyjnej uczestniczyło ok. 2 tys. pracowników personelu naziemnego, którzy domagali się podwyżki płac o jedno euro - do 12 euro za godzinę pracy - przy rocznym okresie obowiązywania układu zbiorowego. Pracodawcy ostatnio proponowali stopniowe podnoszenie płac we wszystkich grupach osób zatrudnionych przy trzyletnim okresie obowiązywania układu zbiorowego, co - jak podkreślono - oznaczałoby zwiększenie o 8 proc. środków przeznaczanych na wynagrodzenia. Według wyliczeń Verdi średnio szeregowy pracownik na tej podstawie zarabiałby o 27 eurocentów więcej za godzinę pracy.

Poprzedni strajk na obu berlińskich lotniskach trwał od piątku rano do soboty rano, wymuszając anulowanie ponad 670 połączeń lotniczych. Związkowcy wznowili akcję protestacyjną w poniedziałek, gdy w weekend pracodawcy nie złożyli im nowej propozycji. Dzień strajku kosztuje porty lotnicze i przewoźników 25 mln euro.

W przeprowadzonym w zeszłym tygodniu głosowaniu za strajkiem opowiedziało się 98,6 proc. pracowników. Firmy zajmujące się odprawą pasażerów i bagażu zostały w 2008 roku sprywatyzowane, co - zdaniem związków zawodowych - spowodowało pogorszenie warunków płacowych zatrudnionych. (PAP)

akl/ ap/