Przewodniczący KE Jean-Claude Juncker chce skończyć trwający od kilku miesięcy „brexit blues”. Przedstawiona wczoraj, poprzedzona przedmową przewodniczącego Komisji Jeana-Claude’a Junckera 32-stronicowa „Biała księga o przyszłości Europy” składa się z dwóch części.
Pierwsza podsumowuje miejsce Europy w świecie, a także wylicza wyzwania i zagrożenia, przed jakimi stoi obecnie Stary Kontynent i z jakimi będzie się musiał zmierzyć w przyszłości. Wśród nich wciąż wysokie bezrobocie, starzenie się społeczeństw, malejący udział Unii w globalnej gospodarce, erozja poparcia dla europejskiego projektu, ale też zagrożenia dla bezpieczeństwa, w tym płynące ze Wschodu. „Status »miękkiej potęgi« nie wystarczy, kiedy siła pokonuje zasady” – czytamy w dokumencie.
Druga część zawiera opis pięciu dróg, jakie w przyszłości może obrać Unia do 2025 r., wraz z krótkim opisem ich konsekwencji. Te pięć scenariuszy to kolejno: kontynuacja; tylko Wspólny Rynek; chcący więcej robią więcej; mniej, ale bardziej efektywnie; wspólnie znacznie więcej. Zgodnie z pierwszym modelem Unia Europejska będzie podążać tym samym torem, co dotychczas. Komisja będzie się wciąż troszczyć o cele wyznaczane przez europejskich przywódców, jak wspólny rynek cyfrowy czy polityka przemysłowa. Chociaż wariant ten nie oznacza uwiądu europejskiego projektu, autorzy raportu wskazują, że wciąż może dochodzić do rozłamów politycznych na tle najbardziej kontrowersyjnych spraw.
Wariant drugi to ograniczenie się do Wspólnego Rynku. Zgodnie z tym scenariuszem proces integracji europejskiej zostanie zahamowany, a Komisja zredukowana do roli ciała regulującego Wspólny Rynek. Sporne kwestie między państwami przestaną być rozstrzygane na forum unijnym, ale będą rozwiązywane za pomocą kontaktów dwustronnych. Jest to zarazem jedyny wariant, do którego Juncker odniósł się osobiście w wystąpieniu przed europarlamentem. – Europa to zawsze była kwestia pewnej ambicji, w związku z czym nie da się jej zredukować do rynku, towarów i pieniądza – mówił przewodniczący.
Trzeci scenariusz to de facto Europa wielu prędkości, w której poszczególne państwa umawiają się co do bliższej współpracy w wybranych dziedzinach, pozostawiając jednak otwarte drzwi dla tych, które będą chciały przystąpić później. Wśród potencjalnych efektów autorzy białej księgi wymieniają m.in. organizację wspólnych przetargów na dostawę uzbrojenia, ściślejszą wymianę informacji między służbami do walki z przestępczością zorganizowaną, a nawet przedstawienie wspólnego pakietu regulacji dotyczących działalności biznesowej, który miałby zastąpić m.in. kodeksy prawa handlowego w poszczególnych krajach. Zaletą tego rozwiązania miałoby być podwyższenie wiarygodności ściślej współpracujących ze sobą państw członkowskich w zakresie spełniania obietnic.
Czwarty scenariusz to Europa ściślej zintegrowana, ale tylko w wybranych obszarach. W tym wariancie np. to nie krajowi regulatorzy rynku telekomunikacyjnego, ale jedna europejska instytucja decydowałaby o przydziale częstotliwości. Obszary uznane za niekluczowe (w tym ochrona konsumentów czy środowiska) byłyby regulowane na szczeblu europejskim szczątkowo lub wcale. Zaletą tego rozwiązania jest jasny podział kompetencji między państwa członkowskie a UE.
Piąty scenariusz przewiduje ściślejszą integrację na wszystkich frontach. Zgodnie z tą opcją unie monetarna, fiskalna i bankowa stają się faktem, powstaje Europejska Unia Obronna, a unijny budżet będzie zasilany nie tylko przez składki członkowskie, lecz także przez źródła własne.
Dla wielu polityków wystąpienie Junckera i decyzja o zaprezentowaniu białej księgi tak szybko była zaskoczeniem. Belgijski „Le Soir” donosił w poniedziałek, że wystąpienie odradzali Junkcerowi niemiecka kanclerz Angela Merkel oraz premier Holandii Mark Rutte. Nie chcieli bowiem, żeby upublicznienie dokumentu nastapiło przed nieformalnym szczytem głów państw w Rzymie 25 marca, gdzie przywódcy będą świętować 60-lecie podpisania traktatu założycielskiego Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, poprzedniczki UE. Rocznica to doskonała okazja do zaprezentowania wiary w unijny projekt, w związku z czym miała się ona zakończyć podpisaniem wspólnej deklaracji.
Wystąpienie Junckera to kolejny etap w trwającej dyskusji na temat przyszłości Europy. Garść swoich pomysłów zaprezentowali w połowie lutego eurodeputowani, którzy apelowali o wspólny budżet dla strefy euro czy przekształcenie Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego w Europejski Fundusz Walutowy. Kolejnym krokiem ma być przeniesienie dyskusji na grunt państw członkowskich, zgodnie z unijną logiką, że najważniejsze decyzje powinny zapadać w trójkącie: Komisja–europarlament–państwa. Juncker zapowiedział jednak na nadchodzący czas znacznie ambitniejszy projekt. Przewodniczący KE sporo ze swojego 40-minutowego wystąpienia poświęcił na kwestię udzielenia głosu w sprawie przyszłości Unii jej mieszkańcom. – Taka dyskusja nie powinna odbywać się tylko na naszych szczytach, lecz w całej Europie. Niech obywatele nam powiedzą, czego oczekują od Unii – zachęcał Juncker.