Bloger Robert Prystrom, który oskarżył warszawskich urzędników, że biorą łapówki od deweloperów, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zadeklarował współpracę z Prokuraturą Okręgową, Rejonową i policją w Kielcach.

Śledztwo ws. działek na Saskiej Kępie wszczęto w styczniu br. z zawiadomienia stołecznego radnego Jana Śpiewaka, lidera stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Dotyczy ono próby przejęcia 32 ha nieruchomości na Saskiej Kępie, na której jeden z deweloperów chciał wybudować nową dzielnicę mieszkaniową. Według Śpiewaka administracja prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz miała podejmować kroki w celu przekazania terenu deweloperowi i wówczas - jak podejrzewa stowarzyszenie - mogło dojść do wręczenia korzyści w wysokości 2,5 mln zł. Media informowały, że radny o możliwej korupcji dowiedział się z wpisu na blogu Prystroma.

Prystrom w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział: "Z uwagi na moją nieobecność w kraju nie wiedziałem, że szuka ze mną kontaktu prokuratura w Kielcach. Kiedy kilka dni temu przeczytałem o tym w internecie, natychmiast skontaktowałem się z Prokuraturą Okręgową, Rejonową i policją w Kielcach. Nigdy nie uchylałem się przed stawianiem przed organami państwa. Postaram się jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę, którą odbieram jako kolejne działanie w celu odebrania mi prawa do swobody wypowiadania moich poglądów i opinii".

Pytany, skąd wie, że warszawscy urzędnicy wzięli 2,5 mln zł łapówki za zmianę planu zagospodarowania po pomyśli jednej z firm deweloperskich, Prystrom odpowiedział: "Nie mogę teraz odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nie zostałem jeszcze w tej sprawie przesłuchany przez prokuraturę. Jestem w kontakcie z prokuraturą Praga-Południe w Warszawie. Do czasu złożenia przeze mnie wyjaśnień nie mogę odpowiedzieć na te pytania". (PAP)